Ułatwienia dostępu

Offcanvas Section

 

1.      Wprowadzenie

Prawie 30 lat temu, w roku 1981, pięciu księży z diecezji opolskiej (Kazimierz Balak, Jan Chodura, Kazimierz Czajka, Jan Piontek, Piotr Warzecha) wyjechało na misje do afrykańskiego Togo. Rok wcześniej, czyli w 1980, cała piątka udała się na roczny kurs języka francuskiego do Brukseli. Dwóch spośród nich do dziś pracuje na misjach, pozostali trzej po kilkunastu latach pracy w Afryce powrócili na Opolszczyznę. W następnych latach jeszcze sześciu innych misjonarzy z naszej diecezji wyjechało na misje do tego kraju. Byli to: Janusz Górski, Stanisław Klein, Józef Szczotka, Krystian Szeliga, Robert Dura oraz Zygmunt Piontek. Obecnie, pod koniec roku 2009, w afrykańskim Togo pracuje pięciu misjonarzy diecezji opolskiej. Za kilka miesięcy zatem, będziemy obchodzili 30. rocznicę wyjazdu na misje pierwszych misjonarzy fideidonistów z naszej diecezji do Togo. Z okazji tego wydarzenia, chcemy wnikliwiej przyjrzeć się temu małemu afrykańskiemu krajowi, w którym przyszło im pracować dla rozszerzania Królestwa Bożego.
Stąd tytuł niniejszego artykułu brzmi: Z przeszłości i teraźniejszości Kościoła katolickiego w Togo. Jak sugeruje jego treść, na początku ukażemy przeszłość Kościoła katolickiego w tym afrykańskim kraju. Dla lepszego zrozumienia historii Kościoła na tym terenie, przedstawimy najpierw losy polityczne tego państwa.
W drugiej części, pochylając się nad teraźniejszością Kościoła katolickiego w Togo, chcemy przyjrzeć się dzisiejszemu wizerunkowi chrystianizmu w tej części Afryki, szczególnie zaś zakorzenieniu Kościoła na tym terenie oraz recepcji nauki chrześcijańskiej przez mieszkańców tej ziemi.
 
2.      Losy polityczne
 
Aż do końcowych lat XIX stulecia na próżno byłoby szukać Togo na mapie świata. Istniała jedynie na Wybrzeżu Niewolników w Afryce Zachodniej niewielka wioska o nazwie Toa-Go (dzisiejsze Togoville). 4 lipca 1884 król tej wioski Mlapa i przedstawiciel Niemiec, Gustaw Nachtigal, podpisali traktat handlowy, który dawał Niemcom nieograniczoną swobo-dę w kolonizowaniu tych terenów. W ten sposób dzisiejsze obszary południowego Togo stały się kolonią niemiecką. Z upływem czasu Niemcy posuwali się na północ, by w roku 1897 ostatecznie ustalić granice swojego panowania w tej części Afryki. Zasadniczą zmianą w życiu politycznym tego kraju były lata I wojny światowej. W roku 1914 Togo zostało zajęte przez Anglię i Francję. W cztery lata później państwa te podzieliły się terytorium tego afrykańskiego państwa. Część zachodnią zajęli Anglicy, zaś wschodnią Francuzi. Angielska część Togo została wyzwolona i przyłączona do sąsiedniej Ghany w roku 1957, zaś Togo Francuskie uzyskało niepodległość 27 kwietnia 1960r. W niniejszym opracowaniu mającym na celu ukazanie historii oraz współczesnego wizerunku Kościoła katolickiego w Togo, będę miał na uwadze część francuską, która stanowi dzisiejsze państwo Togo.
 
3.      Pierwsze kontakty z chrześcijaństwem
 
O katolickiej misji w Togo w pełnym tego słowa znaczeniu można mówić począwszy od 28 sierpnia 1892r. Od tego czasu O. Johannes Schäfer razem ze swoimi współbraćmi werbi-stami objął nowopowstałą Prefekturę Apostolską w Togo[1]. Dużym błędem byłoby jednak nie wspomnieć o pierwszych krokach chrześcijaństwa na tych ziemiach sięgających XVI wieku. Źródła historyczne z tego okresu są niezwykle skąpe, niemniej z tych, które posiadamy, można stwierdzić, że pierwsi misjonarze próbowali zaszczepić wiarę chrześcijańską na południu słynnego „Złotego Wybrzeża”. Pierwsze próby ewangelizacji tych terenów podjęli misjonarze portugalscy, a w późniejszym czasie także włoscy i francuscy, którzy przybywali do Afryki drogą morską. Do pionierów ewangelizacji tych ziem można zaliczyć kapucynów bretońskich, którzy w roku 1644 w Ouidah założyli stację misyjną. Jednak miejscowa ludność, podburzona przez kupców angielskich i holenderskich, spaliła nowo powstałą misję, a misjonarzy zmuszono do opuszczenia tego terenu. W latach 1658-1661 pracę misyjną w tej części Czarnego Lądu podjęli kapucyni kastylijscy (pięciu z nich zmarło w Afryce), potem dominikanie (1667) oraz augustianie włoscy (1669). Ze względu na znikome rezultaty ich działalności, misjonarze byli zmuszeni do wyjazdu z Afryki[2].
Pierwsze próby misjonowania tych terenów okazały się zatem nieskuteczne. Powodów tego stanu rzeczy było wiele. Afrykańczycy często utożsamiali misjonarzy z handlarzami niewolników. Innym powodem było nieprzystosowanie misjonarzy do ciężkiego klimatu tropikalnego oraz do mentalności miejscowej ludności. W przeciwieństwie do Kościoła pierwszych wieków, który pragnął pozyskać dla wiary w Chrystusa wszystkie narody i nie wymagał wyrzekania się ich własnej kultury (oczekiwał jedynie wiary w Jezusa Chrystusa oraz przyjęcia chrztu), kilkanaście wieków później stanął on wobec Afrykańczyków z całym bagażem europejskiej (rzymskiej) kultury i negatywnego nastawienia do wszystkiego, co afrykańskie. Występowano z pozycji siły i wyższości, zaś miejscową ludność powszechnie uważano za barbarzyńców, dzikusów i czcicieli szatana. Kościół prowadził działalność misyjną pod osłoną władzy państwowej, a jego główną ideą było wprowadzenie zwyczajów europejskich i zniszczenie wszystkiego, co tradycyjne. Błędna metoda misyjna, polegająca na masowym udzielaniu chrztu bez należytego pogłębienia wiary, utożsamiany z Kościołem handel niewolnikami, a zwłaszcza dziesiątkujące misjonarzy choroby, wszystko to sprawiło, że misje tego okresu okazały się nietrwałe i zakończyły się prawie całkowitą porażką[3]. Trzeba było jeszcze około dwustu lat, aby nauka chrześcijańska zadomowiła się na tym terenie.
Dopiero w drugiej połowie XIX stulecia nauka Chrystusa, najpierw nieśmiało, później coraz skuteczniej, zapuszcza korzenie w tej części afrykańskiej ziemi. Ta faza misji chrześcijańskich trwa tutaj do dnia dzisiejszego. Charakteryzuje się ona, zwłaszcza w okresie ostatnich trzydziestu lat, innym duchem i bardziej pozytywnym postrzeganiem Afrykańczyków, a także zupełnie odmienną metodą misyjną. Pozwoliło to na znaczne zakorzenienie Dobrej Nowiny w tym afrykańskim kraju.

4.   Rozwój struktur kościelnych
 
O pierwszych strukturach kościelnych na terenie dzisiejszego Togo można mówić dopiero od roku 1860, kiedy to powstał Wikariat Apostolski w Dahomeju (w roku 1870 zmienił nazwę na Wikariat Apostolski Benin), z siedzibą w Ouidah. Pracę misyjną na tym terenie powierzono ojcom SMA (Societé des Missions Africaines de Lyon)[4]. Misjonarze ci mieli pod swoją pieczą ogromne tereny, od Złotego Wybrzeża aż po Niger, w tym także tereny południowego Togo. Uciążliwe warunki pracy oraz wrogość miejscowej ludności były przyczyną śmierci wielu misjonarzy. Mimo ogromnych trudności, powstają jednak pierwsze stacje misyjne. W roku 1883 z Wikariatu Apostolskiego w Beninie zostaje wydzielona mniejsza jednostka administracyjna, Prefektura Apostolska w Dahomeju, obejmująca swym zasięgiem tereny południowego Togo.
 
Kolonizacja niemiecka początkowo nic nie zmieniła w kościelnej strukturze tego terenu. Nadal opiekę duszpasterską nad tą częścią afrykańskiej ziemi sprawują ojcowie SMA[5]. Jednak w kilka lat później sytuacja misji katolickiej na tym terenie zmienia się. 22 lutego 1892r. papież Leon XIII powołał do życia, wydzieloną z Prefektury Dahomey, Prefekturę Apostolską w Togo, powierzając ją niemieckiej prowincji Zgromadzenia Słowa Bożego (SVD)[6]. Datę tę uważa się za początek Kościoła katolickiego w Togo. Od tego czasu prefekt apostolski w Ouidah nie wysyłał już misjonarzy na teren tego kraju.
Misjonarze Słowa Bożego zrobili bardzo wiele w czasie swojej pracy w Togo. Pomimo że władze kolonialne wyraźnie preferowały misje protestanckie, misjonarze katoliccy odnieśli wiele sukcesów. Można do nich zaliczyć m.in.: wybudowanie katedry w Lomé (1902), otwar-cie kilkunastu stacji misyjnych, prowadzenie działalności wydawniczej[7] oraz edukacyjnej wśród dzieci i młodzieży. Wybuch I wojny światowej uniemożliwił ich dalszą pracę dla dobra Kościoła na tym terenie. W roku 1918 ostatecznie wydalono z Togo wszystkich niemieckich werbistów[8]. Z powodu internowania niemieckich misjonarzy, togijscy chrześcijanie do roku 1921 byli prawie całkowicie pozbawieni opieki duszpasterskiej. W Kościele katolickim w latach 1918-1921 pracowało tam zaledwie sześciu misjonarzy SMA[9]. Sytuacja unormowała się dopiero z chwilą objęcia stanowiska wikariusza apostolskiego (11 stycznia 1921) w Togo przez biskupa Jean-Marie Cessou[10] oraz rozpoczęcia pracy misyjnej przez ojców SMA.
 
5 marca 1923 powstaje Wikariat Apostolski w Keta (Togo angielskie). W tym czasie powstaje kilkanaście nowych placówek misyjnych, a dziewięć z nich w roku 1928 podniesiono do rangi quasi parafii. W roku 1937 powstaje Wikariat Apostolski w Lomé. Po śmierci biskupa Cessou (3 marca 1945) administratorem apostolskim w Lomé zostaje na krótko (23 kwietnia–18 listopada 1945) O. Riebstein, a następnie Joseph Strebler[11].
 
18 kwietnia 1950 w Togo brytyjskim erygowana zostaje diecezja Keta. W pięć lat później, 14 września 1955, papież Pius XII tworzy hierarchię kościelną na francuskim terytorium Afryki Zachodniej, co w konsekwencji dało początek archidiecezji Lomé. Dla północnego Togo powstała wówczas diecezja Sokodé. Pierwszym arcybiskupem w Lomé został Joseph Strebler, zaś w Sokodé pierwszym biskupem był Jérôme Lingenheim (obaj SMA)[12]. Później powstają na tym obszarze jeszcze inne diecezje: Atakpamé (1965), Dapango (1965), Kpalimé (1993) i Aneho (1993).
 
Po utworzeniu hierarchii kościelnej wszystkie dotychczasowe stacje misyjne stają się parafiami. Powstaje też w tym czasie wiele nowych parafii, m.in. parafia w Tado (1967). Pierwszym biskupem afrykańskim w Lomé zostaje, pochodzący z plemienia Ewé, Robert Dosseh (4 kwietnia 1962). Ważnym wydarzeniem dla młodego Kościoła togijskiego była pielgrzymka papieska. Togijczycy gościli papieża Jana Pawła II w dniach 8 i 9 sierpnia 1985 w Lomé, Kara i Togoville.
 
5.      Zakorzenienie Kościoła katolickiego w Togo
 
Po krótkim przedstawieniu przeszłości Kościoła katolickiego w Togo, przejdziemy do zobrazowania jego współczesnego wizerunku. Przedmiotem naszych dociekań będzie najpierw zakorzenienie Kościoła w Togo, a następnie recepcja wiary chrześcijańskiej przez mieszkańców tego afrykańskiego kraju.
Po ponad stu latach działalności Kościoła w Togo można z całą pewnością stwierdzić, że pierwszy etap ewangelizacji, polegający na zakładaniu Kościoła, należy tu do przeszłości. Od ponad trzydziestu lat mamy do czynienia z drugim etapem ewangelizacji, polegającym na umacnianiu Kościoła na tym terenie.
Z perspektywy czasu należy podkreślić, że Kościół w okresie ponad stuletniej działalności w tej części Afryki wrósł w tę ziemię, stał się dojrzalszy, w pewnym stopniu zakorzenił się tak, że obecnie posiada możliwość dalszego samodzielnego rozwoju.
Przez pojęcie zakorzenienia rozumiemy pewną dojrzałość Kościoła postrzeganą na zewnątrz, w przeciwieństwie do dojrzałości wewnętrznej, o której będzie mowa później.
 
O stopniu zakorzenienia Kościoła świadczą m.in. takie fakty, jak: odsetek wiernych, pewna stabilizacja i siła Kościoła, działalność zgodna z właściwie pojętą inkulturacją, rozwój instytucji kościelnych (seminaria duchowne, szkoły i szpitale, chrześcijańskie mass media), udział chrześcijan w życiu społeczno-politycznym, tubylczy kler i rodzime zakony, struktury diecezjalne i sieć parafialna, a także samowystarczalność finansowa[13]. Biorąc pod uwagę powyższe czynniki, można stwierdzić, że Kościół w Togo dość mocno zakorzenił się pod względem liczby wiernych, pewnej stabilizacji, rozwoju instytucji kościelnych, udziału wiernych w życiu społeczno-politycznym oraz rozwoju struktur parafialno-diecezjalnych kierowanych przez rodzimy kler. Słabszy jest stopień zakorzenienia Kościoła w dziedzinie inkulturacji oraz samowystarczalności finansowej.
Kościół na tym terenie cieszy się powszechnym uznaniem, jest siłą, z którą muszą liczyć się poszczególne rządy, chociaż nie brakowało i nie brakuje różnego rodzaju nieporo-zumień[14].
 
W ramach działalności Kościoła na tych ziemiach nastąpił znaczący rozwój różnego rodzaju instytucji kościelnych. Do nich należą głównie: szkoły, szpitale i wydawnictwa[15]. W roku 1985 zostało otwarte wyższe seminarium duchowne w Lomé. Ponadto istnieje w tym kraju kilka niższych seminariów duchownych.
 
Wielu chrześcijan bierze czynny udział w życiu polityczno-społecznym. Ze względu na posiadane wykształcenie zajmują oni wysokie stanowiska w administracji rządowej, szczególnie po uzyskaniu niepodległości.
 
Wyrazem zakorzenienia Kościoła w Togo jest afrykanizacja kleru. Pierwszym rodzimym kapłanem w tej części Afryki został Anastase Dogli w roku 1922. Do roku 1945 wyświęcono zaledwie czterech miejscowych kapłanów[16]. Jednakże już w latach siedemdziesiątych rodzimych kapłanów było więcej niż obcych. Na przykład wśród Ludu Ewé, zamieszkującego południowe Togo, pracuje około 90% księży afrykańskich. Podobnie przedstawia się sprawa z afrykanizacją episkopatu. Obecnie wszyscy biskupi na tym terenie są pochodzenia miejscowego.
 
W czasie swojej działalności Kościół utworzył w Togo dość prężne struktury parafialne. Obecnie znajduje się tu prawie dwieście parafii i wciąż otwierane są nowe. W większości parafii i stacji filialnych znajdują się budynki kościelne, ponadto prowadzonych jest wiele nowych budów. Parafie zorganizowane są w siedmiu diecezjach.
 
Powyższe fakty świadczą o w miarę dobrym zakorzenieniu Kościoła na tym terenie. Natomiast słabsze wyniki wykazują niewielkie postępy inkulturacji. Słabością jest także zależność finansowa miejscowego Kościoła od bogatych krajów Europy i Ameryki Północnej.
 
6.      Recepcja wiary chrześcijańskiej
 
W przeciwieństwie do zewnętrznej obecności Kościoła w Togo, jego wewnętrzny profil przedstawia się nieco skromniej. Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że jest bardzo dobrze: stosunkowo wysoki jest odsetek chrześcijan (w całym kraju ok. 22%, zaś na południu 50%); Kościół jest obecny w codziennym życiu, posiada dobrze zorganizowaną strukturę parafialną i diecezjalną, z rodzimym klerem; kościoły, zwłaszcza na południu pełne są wiernych; duża jest liczba szkół i szpitali katolickich itd. Gdy jednak baczniej przyjrzeć się rzeczywistemu, wewnętrznemu stanowi chrześcijaństwa, można stwierdzić, że nie przeniknęło ono dostatecznie głęboko do dusz młodych afrykańskich chrześcijan[17]. Najpierw wymienimy te elementy wiary i moralności chrześcijańskiej, które zostały przyjęte i zaakceptowane (bardziej lub mniej) przez Afrykańczyków, a następnie te, które w zastosowaniu do codziennego życia napotykają na wiele problemów.
 
a. Elementy pozytywne
 
Na początku przedstawimy zagadnienie recepcji doktryny wiary chrześcijańskiej przez mieszkańców Togo. Samo jej przyjęcie nie przedstawia większych problemów, gdyż odpowiada ona afrykańskiej, spirytualistycznej wizji świata. Duchowa koncepcja kosmosu, typowa dla ludów w tej części Afryki, jest rozwinięta w dogmatach wiary chrześcijańskiej. Dlatego Togijczycy nie mają większych trudności w przyswojeniu pojęcia Boga, nieba czy duszy nieśmiertelnej. Takie zaś pojęcia jak: kult i obcowanie świętych, kult aniołów, a zwłaszcza cześć dla zmarłych są pojmowane bez żadnych trudności, znajdują bowiem solidne podłoże w ich tradycyjnej religii[18]. Można przyjąć, iż religia tradycyjna jest swoistym podłożem dla wiary chrześcijańskiej, pewnym przygotowaniem do przyjęcia Objawienia. Gdyby w ich tradycyjnej religii nie było żywej wiary w życie pozagrobowe, wówczas jej wyznawcom o wiele trudniej byłoby przyjąć eschatologiczne orędzie Chrystusa oraz chrześcijańską nadzieję na zmartwychwstanie. Treść przemówienia św. Pawła na ateńskim Areopagu z pewnością nie spowodowałaby wśród naszych czarnych współbraci „szyderczego uśmiechu i rozejścia się tłumu” (por. Dz 17,32-34)[19].
 
Do pozytywnych zjawisk na płaszczyźnie wiary należałoby zaliczyć publiczne wyznawanie wiary, dawanie o niej świadectwa, dzielenie się skarbem wiary z tymi, którzy jej dotąd nie znają. Należy również podkreślić dziecięce zaufanie w stosunku do Boga oraz głęboką wiarę w Opatrzność Bożą. Przekonanie o istnieniu Opatrzności Bożej towarzyszy im na co dzień i wyzwala od wszelkich lęków i atmosfery strachu, będąc jednocześnie źródłem chrześcijańskiego optymizmu, pokoju, odwagi i autentycznej radości[20].
 
Togijczycy spontanicznie i żywo uczestniczą w niedzielnej Eucharystii. Uczestnictwo w niedzielnej Mszy św. nie jest traktowane przez nich jedynie w kategoriach obowiązku wynikającego z przykazania kościelnego, choć dla niektórych, szczególnie starszych, ten motyw może być decydujący. Ofiara eucharystyczna, zwłaszcza świąteczna, ma dla Afrykańczyków wyjątkowe znaczenie i dla większości obecność na niej podyktowana jest chęcią oddania czci Bogu w sposób całkowicie naturalny, dobrowolny i ochoczy. Jakby instynktownie wyczuwają w Eucharystii źródło i szczyt chrześcijańskiej egzystencji. Z całą pewnością można odnieść do mieszkańców Togo słowa kard. Maluli: „Msza św. jest u nas celebracją, uroczystością, świętem, przede wszystkim świętem. Idzie się na nią jak na święto (obchody rocznicy, przyjęcie) i ludzie przeżywają Ucztę Pańską jako święto: czytania, śpiewy, tańce. Jest to naprawdę święto, które odpowiada naszym odczuciom”[21]. Dla wielu Afrykańczyków bliższe stały się słowa starożytnego Emeritusa: Sine dominico non possumus, od „wypłowiałego i rutynowego” świętowania Dnia Pańskiego w Europie[22].
 
Pozytywnym elementem wynikającym z wiary jest sposób świętowania niedzieli przez Afrykańczyków. Dzień Pański zdecydowanie różni się tu od dnia powszedniego. Charakterystycznym rysem niedzielnego świętowanie jest jego wspólnotowy charakter.
 
W zakresie stosunków międzyludzkich również widzimy wiele elementów pozytywnych z powodzeniem zaakceptowanych przez Togijczyków. Widoczne są one przede wszystkim w ramach dwóch najważniejszych zasad kierujących prawidłowym współżyciem społecznym: solidarności i sprawiedliwości.
 
Pierwsza z tych cnót była znana i powszechnie stosowana w tradycyjnej religii afrykańskiej. Wzbogacona i pogłębiona o chrześcijańskie wartości moralne, stała się dla wielu Togijczyków drogowskazem codziennego postępowania. Konkretnych działań inspirowanych duchem solidarności jest bardzo wiele. Wymienimy niektóre z nich. W dużych miastach, gdzie ponad połowa ludzi jest bez pracy i nie posiada praktycznie żadnej subwencji ze strony państwa, dla wszystkich znajdują się środki do życia. Afrykańczycy odznaczają się głęboką troską o ludzi starszych, chorych, wdowy czy sieroty; cechuje ich duża współodpowiedzialność za wychowanie dzieci całego klanu. W trudnych sytuacjach życiowych, jak klęska nieurodzaju, utrata pracy czy choroba, każdy człowiek może liczyć na pomoc ze strony całej społeczności. Dzięki temu żyją w poczuciu względnego bezpieczeństwa oraz pewnej stabilizacji, bez przesadnego kłopotania się o jutro. Należy jednak zaznaczyć, że solidarność zasadniczo kończy się na granicy własnego klanu[23].
 
Podczas gdy wzajemne wspomaganie się w duchu solidarności posiada zazwyczaj charakter klanowy, to cnota gościnności ma zasięg powszechny i obejmuje wszystkich ludzi bez względu na ich pochodzenie, status czy wiek. Gościnność, obecna już w społeczności tradycyjnej, praktykowana także przez wszystkich chrześcijan, posiada charakter sakralny. Etos gościnności jest najbardziej charakterystycznym rysem moralnej aktywności Afrykańczyka, jest on całkowicie zbieżny z ideą moralności chrześcijańskiej i może stanowić wzór do naśladowania dla innych społeczeństw[24].
 
Duch solidarności przenika także instytucje i organizacje parafialne, szczególnie zaś radę parafialną i Caritas. Członkowie tych grup czują wspólną odpowiedzialność za kształt całej parafii, szczególnie zaś pomagają niepełnosprawnym i pokrzywdzonym.
 
Można zatem z dużą dozą pewności stwierdzić, że solidarność stanowi jedną z cnót kardynalnych w Czarnej Afryce, w tym u ludów zamieszkujących Togo. Dzięki niej mieszkaniec Zatoki Gwinejskiej może wspólnie z innymi osiągnąć to, czego nie zrobiłby sam. Cnota solidarności oraz wymienione wyżej konkretne przejawy, inspirowane jej duchem, są zjawiskiem, które wprawia w podziw inne społeczeństwa, szczególnie pozaafrykańskie.
 
Sprawiedliwość, jako druga zasada regulująca stosunki społeczne, również jest obecna w codziennym życiu interesującej nas społeczności. Do jej głównych przejawów należy szacunek i troska o życie i zdrowie człowieka. Zarówno wyznawcy religii tradycyjnych, jak i chrześcijanie, posiadają wielki szacunek do życia, również życia nienarodzonych.
 
Cnota sprawiedliwości dominuje także w zakresie poszanowania duchowych dóbr ludzkich, przede wszystkim zaś dobrego imienia. Nie widzimy tu często spotykanego w innych społecznościach podziału na ludzi dobrych i złych, uprzedzeń do drugiego człowieka czy nagminnego posługiwania się obmową lub oszczerstwem. W stosunku do błędów innych ludzi togijczycy zachowują daleko idącą powściągliwość, nie formułują pobieżnych ocen i potrafią wiele rzeczy przemilczeć[25].
 
Po krótkim naświetleniu niektórych komponentów doktryny chrześcijańskiej, pozytywnie przyjętych przez Togijczyków, wskażemy teraz na te, które z trudem znajdują akceptację w codziennym życiu mieszkańców Zatoki Gwinejskiej.
 
b. Elementy negatywne
 
O ile dogmaty wiary chrześcijańskiej mają pewne oparcie w tradycyjnym systemie wierzeń, o tyle zasady moralności chrześcijańskiej, szczególnie te ukazane przez Chrystusa w Kazaniu na Górze, burzą wiele z dotychczas stosowanych afrykańskich pojęć etycznych, co staje się powodem nie dość mocnego zakorzenienia się Kościoła w tej części afrykańskiej ziemi. Nakreślimy kilka podstawowych trudności.
 
Moralność chrześcijańska kładzie nacisk na intencję człowieka przed i w czasie sprawstwa konkretnego czynu, podczas gdy tradycyjna etyka ludów afrykańskich jest konsekwencjonalistyczna i wskazuje jedynie na końcowy efekt działania. Stąd duże trudności, szczególnie u neofitów i katechumenów, którzy często niezamierzony i nieumyślny skutek poczytują jako grzech. Jeśli np. katolik opuści niedzielną Mszę św. nie z własnej winy, poczytuje to w kategorii grzechu.
 
Inna trudność wynika z tego, że moralność chrześcijańska jest etyką usposobienia i postaw, zaś etyka afrykańska – etyką czynu, kodeksem postępowania, zbiorem pewnych zasad, zakazów czy nakazów. Stąd niebezpieczeństwo postrzegania Dekalogu lub przykazań kościelnych jako pewnego zbioru praw na zasadzie tabu, których przekroczenie pojmowane jest jako obiektywne wykroczenie.
 
Dosyć częstym zjawiskiem, nie tylko wśród katechumenów czy neofitów, ale także wśród osób urodzonych już w środowisku chrześcijańskim, jest zachowywanie tradycyjnych wierzeń. Choć teoretycznie znają chrześcijańskie Credo, nadal przyjmują, a nawet praktykują niektóre elementy religii tradycyjnej. W ważnych momentach życia, jak ciężka choroba, wybór współmałżonka, różne doświadczenia życiowe, wracają do swych dawnych wierzeń, interpretując zjawiska losowe, zwłaszcza chorobę, w świetle religii tradycyjnej. Choć wiara w interwencję duchów czy przodków, wiara w sny i różnego rodzaju talizmany jest mniejsza w środowisku chrześcijańskim, to jednak faktycznie nadal istnieje mniej lub bardziej głęboko. Powrót do czynnego praktykowania tradycyjnego kultu zdarza się dziś rzadziej, częściej natomiast można spotkać bierne zachowywanie tradycyjnych wierzeń[26].
 
Jednak największą trudność, nie tylko w Togo, ale w całej Czarnej Afryce, napotyka akceptacja chrześcijańskiej nauki o małżeństwie. Ten problem stanowi wielką przeszkodę w przyjęciu chrześcijaństwa na tym kontynencie. Pojęcie małżeństwa chrześcijańskiego całkowicie obala miejscowe poglądy i panujące tu od wieków zwyczaje. Z całą pewnością można stwierdzić, że ponad połowa chrześcijan na tym terenie żyje w związku poligamicznym, zaś prawie powszechnym jest przekonanie, że poligamia jest modelem małżeństwa na równi z monogamią[27]. W myśl nauki Kościoła, interpretacja taka jest sprzeczna z konstytutywnym elementem małżeństwa, jakim jest jedność oraz nie oddaje pełnej sprawiedliwości w relacjach pomiędzy kobietą i mężczyzną.
 
W religii tradycyjnej istniało wiele przyczyn sprzyjających poligamii, niektóre z nich były także powodem wielożeństwa u chrześcijan. Jedną z przyczyn poligamii jest od dawna zakorzenione pragnienie posiadania dużej ilości dzieci. Im więcej żon, tym większe są szanse na zrodzenie większej liczby potomstwa. Poligamia stanowi również o wyższym statusie społecznym rodziny oraz jest wyrazem prestiżu wobec najbliższego otoczenia. Posiadanie jednej żony często jest postrzegane jako niezaradność życiowa lub wręcz oznaka skąpstwa. Innym powodem jest wspólnotowy charakter życia w Afryce. Gdy jedna kobieta jest chora lub rodzi, wówczas inne dbają o nią oraz zajmują się jej dziećmi. Kiedy jedna z żon jest bezpłodna, wówczas inne rodzą za nią, ona zaś nie jest narażona na samotność, pozostaje przy mężu, posiadając poczucie bezpieczeństwa. Gdy wreszcie umiera jedna z żon, inne zajmują się jej potomstwem. Ponadto poligamia zapobiega zdradom małżeńskim oraz w znacznym stopniu ogranicza prostytucję[28]. Znaczna ilość małżeństw poligamicznych jest również wynikiem polityki państwa, które widzi w nich źródło rozwoju gospodarczego. W Togo np. Kodeks Rodzinny z 1980 r. dopuszcza, oprócz monogamii, także poligamię jako istotny element tradycji afrykańskiej[29].
 
Innym zagrożeniem etosu życia małżeńsko-rodzinnego jest problem nierozerwalności małżeństwa. Tradycyjna kultura ludów Togo nie wymagała nierozerwalności małżeńskiej jako obowiązującej normy. Mąż mógł po pewnym czasie trwania związku oddać kobietę innemu mężczyźnie w zamian za „odszkodowanie”.Sytuacja taka powtarzała się w wielu małżeństwach. W chrześcijańskich związkach tego rodzaju proceder również zdarza się dość często. Winę za to ponosi wyłącznie mężczyzna, gdyż jedynie on decyduje o przekazaniu żony komuś innemu, podczas gdy kobieta z reguły pragnie małżeństwa nierozerwalnego.
 
7.      Zakończenie
 
Przytoczonych powyżej faktów świadczących o nie dość głębokim zakorzenieniu się nauki Kościoła w tej części Afryki nie należy lekceważyć, jednakże należy podkreślić, iż dość znaczna liczba afrykańskich chrześcijan szczerze pragnie wcielać w życie chrześcijańskie zasady moralne i na co dzień żyć Ewangelią.
 
Dzieląc się Radosną Nowiną z innymi ludźmi, należy zdać sobie sprawę z tego, że pełne jej zaakceptowanie będzie trwało nieraz wiele lat i będzie wymagało dużo wysiłków. Wszelki pośpiech i pragnienie natychmiastowego owocobrania, wzorem ewangelicznego właściciela drzewa figowego (por. Łk 13,7), jest niewskazany. Wypada żywić nadzieję, że jak nasienie wrzucone w odpowiednią glebę, mocą własnej energii rośnie i wydaje owoc, tak ziarno Ewangelii posiane w togijską ziemię, już dziś posiadające dość pokaźne korzenie, mocą nadprzyrodzonych energii rozwijać się będzie powoli, lecz stale, aż do pełnej dojrzałości. Jednocześnie trzeba pamiętać, że ewangelizacja jest nie tylko dziełem człowieka, który „sieje i podlewa”, ale przede wszystkim samego Chrystusa, który „daje wzrost”(por. 1 Kor 3,7).
 
Ks. Stanisław Klei

[1] K. Müller, Histoire de l’Eglise Catholique au Togo, Lomé 1968, s. 35.
[2] Por. J.M. Agossou, L’homme et le Dieu Créateur selon les Sud-Dahoméen, Paris 1971, s. 17-18; J. Brookman-Amissah, L’Eglise du Sud-Ghana, „Vivant Univers” 46(1970)269, s. 15; K. Müller, dz. cyt., s. 25.
[3] Por. A. Hastings, Kościół i misje w Afryce, Warszawa 1971, s. 65.
[4] Por. R. Cornevin, Le Togo, s. 47; K. Müller, dz. cyt., s. 47; H. Rzepkowski, Powstanie misji werbistowskiej w Togo i jej związek z Domem Misyjnym Świętego Krzyża w Nysie, w: M. Studnik, J. Tyczka (red.), Głosili Słowo Boże, Warszawa 1996, s. 165.
[5] Na ten czas przypada śmierć irlandzkiego misjonarza ks. Moran, otrutego przez fetyszerów w Atakpamé (7 sierpnia 1887). Otaczany jest on do dziś wielkim pietyzmem wśród miejscowej ludności i uważany jest za ojca wiary chrześcijańskiej. Por. K. Müller, dz. cyt., s. 29-31; A. Freytag, Die Missionen der Gesellschaft des Göttlichen Wortes, Steyl 1912, s. 71. Por. także: H. Rzepkowski, art. cyt., s. 165.
[6] Zob. K. Müller, dz. cyt., s. 35.
[7] Werbiści niemieccy w tym czasie wydali w języku ewé katechizm i historię biblijną oraz do dziś używany śpiewnik i modlitewnik Dzifomo (Steyl 19051) oraz miesięcznik katolicki Mia holo („Mój Przyjaciel”), ukazujący się w latach 1911-1960. W latach 1960-1972 ukazywał się jako dwumiesięcznik pt. Présence Chrétienne. Por. K. Müller, dz. cyt., s. 88; Eglise triomphante ou militante? „Vivant Univers” 47(1971)277, s. 29. Od roku 1994 dwumiesięcznik Présence Chrétienne zaczął znów się ukazywać. Zob. także: J.J. Pawlik, Inkulturacja wydarzenia paschalnego na przykładzie Kościoła w Togo, „Animator” 9(1997)2, s. 136.
[8] Por. K. Müller, dz. cyt., s. 92-93; J. Thauren, Die Mission in der ehemaligen deutschen Kolonie Togo, Steyl 1931, s. 18-19.
[9] Czterech w strefie angielskiej oraz dwóch we francuskiej. Zob. K. Müller, dz. cyt., s. 104.
[10] Por. tamże, s. 106. Wikariat apostolski w Togo utworzono z Prefektury Apostolskiej już w roku 1914. Z powodu działań wojennych nie był jednak obsadzony. Por. tamże, s. 84.
[11] Por. tamże, s. 158.
[12] Por. tamże, s. 194.
[13]Por. J. Masson, Dekret o działalności misyjnej Kościoła. Komentarz, Pieniężno 1968, s. 166-167; W. Wesoły, Pomiar zakorzenienia Kościoła na przykładzie jedenastu krajów misyjnych Czarnej Afryki, STV 19(1981)2, s. 53-54.
[14]Zob. T. Dusza, Kościoły lokalne Afryki, Rzym 1980, s. 264-265; F. Zapłata, Rodzimy charakter Kościoła w Afryce i na Madagaskarze, Płock 1980, s. 105.
[15] Pierwsze szkoły podstawowe na tym terenie zakładali misjonarze niemieccy, a potem francuscy. Pierwsze szkoły średnie w Lomé powstały w roku 1948. Zob. Z. Kapuścik, Religie Afryki Zachodniej wobec współczesnych przemian, Warszawa 1979, s. 88. Obecnie w każdej większej wiosce, zwłaszcza na południu, znajduje się szkoła katolicka, bądź protestancka. Kościół zaznaczył swoją obecność również budową przychodni lekarskich i szpitali. Największy szpital, wybudowany przez misjonarzy włoskich, znajduje się w Afagnan.
[16]Zob. K. Müller, dz. cyt., s. 155.
 
[17]Zob. A. Bremond, Dieu vivant au Togo, VU 47(1971)278, s. 37; M.Dujarier, Pour une meilleure initiation chrétienne, LV 42(1987)1, s. 33; Eglise triomphante ou militante?s. 27; J. Nimo, art. cyt., s. 27. Por. także: C.K. Sarko, art. cyt., s. 460-461;C. Temple, Mission nouvelle, „L'Appel de L'Afrique”39(1989)158, s. 9.
[18] Zob. S. Klein, Etos zachodnioafrykańskiego Ludu Ewé w świetle zasad moralności chrześcijańskiej, Opole 2000, s. 94.
[19]Por.J.B. Ballong-Wen-Mewuda, Być prawdziwym chrześcijaninem pozostając autentycznym Afrykańczykiem, ComP10(1990)4, s. 92.
[20] S. Klein, dz. cyt., s. 103.
[21] M. Kehl, Die Kirche. Eine katholische Ekklesiologie, Würzburg 1993, s. 248, za: J.J. Pawlik, Inkulturacja wydarzenia paschalnego na przykładzie Kościoła w Togo, „Animator” 9(1997)2, s. 134. Por. także: F. Kabasele, L’inculturation sacramentelle au Zaire, LV 42(1987)1, s. 80.
[22]Por. J. Ratzinger, Znaczenie dnia Pańskiego, ComP 15(1995)3, s. 40-41. Por. także: W. Świerzawski, Panie, pokaż nam Ojca, Kraków 1987, s. 370.
[23] Zob. S. Klein, dz. cyt., s. 172.
[24] Zob. tamże, s. 143-144.
[25] Zob. tamże, s. 146.
[26] Zob. tamże, s. 125.
[27] Por. Eglise triomphante ou militante?, s. 27.
[28] Zob. S. Klein, dz. cyt., s. 140.
[29] Zob. M. Grzech, Togo. Między tradycją a nowoczesnością, „Misjonarz” 14(1983)3, s. 26.