IV Niedziela Wielkiego Postu (22.03.2020)
W dzisiejszej liturgii słowa przychodzi do nas Jezus jako Cudowny Uzdrowiciel, Boski Lekarz, który sam określa siebie „Światłością świata”. Mamy więc do kogo się zwrócić o pomoc, także w tej trudnej sytuacji stanu epidemii w naszym kraju i nie jesteśmy zdani na życie w ciemności, lęku i strachu.
Ewangelista przekazuje, że Chrystus uzdrawia niewidomego (choć ten Go o to nie prosi), wyraźnie w tym celu, „aby się na nim objawiły sprawy Boże. To powiedziawszy – relacjonuje św. Jan – [Jezus] splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny, nałożył je na oczy niewidomego i rzekł: ‘Idź obmyj się w sadzawce Siloam’ – co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił, widząc”. Czynności, które wykonał Pan Jezus, patrząc od strony medycznej, budzą zdziwienie, a nawet niesmak, biorąc pod uwagę naruszenie elementarnych zasad higieny i brak troski o sterylność zabiegu. Dlatego trzeba głębszego spojrzenia, oczyma wiary, aby uchwycić doniosły sens i znaczenie, więcej, teologiczną wymowę postępowania Boskiego Uzdrowiciela.
Wyrażenie: „splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny, nałożył je na oczy niewidomego” bardzo przypomina podstawowy opis tajemnicy wcielenia: Boży Syn zstąpił z nieba na ziemię, przyjął ludzkie ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem dla naszego zbawienia. W podobny sposób, przez łączenie tego, co od Boga z tym, co ludzkie, Pan Jezus stale przychodzi nam z pomocą. Mam na myśli zwłaszcza sakramenty święte. Gdy są sprawowane, Jezus przekazuje nam swoją łaskę za pośrednictwem określonych działań: przez akt polania głowy wodą, czy zanurzenie w wodzie, przez namaszczenie świętym olejem, spożywanie białej Hostii, czy naznaczenie znakiem krzyża. Wówczas mocą Chrystusowego Ducha dostępujemy cudów: uzdrowienia, przemiany, pojednania z Bogiem, obdarowania nowym życiem, a owocowanie tych dzieł w naszym życiu zależy od jakości współpracy każdego z nas z Boskim Lekarzem. Trzeba byśmy – tak jak ów niewidomy od urodzenia – podejmowali to, co Jezus zaleca, a nade wszystko dali Mu wiarę, że chce naszego dobra, że wie czego nam potrzeba, wie, co robi i że jeśli się dostosujemy, dostąpimy uzdrowienia, zbawienia.
Te ważkie myśli zyskują jeszcze bardziej na znaczeniu w aktualnej sytuacji epidemicznego zagrożenia, które sprawia, że zmienia się nasz świat. Jeśli chcemy świata lepszego, czyli bardziej Bożego, to nie możemy zlekceważyć lekcji, której Pan Bóg udzielił Samuelowi i która wybrzmiewa dziś w pierwszym czytaniu, w opisie namaszczenia Dawida na króla. Kiedy Samuel, będąc już w domu Jessego Betlejemity pomyślał, że wybrańcem Bożym, którego ma namaścić na króla jest z pewnością najstarszy z jego synów, usłyszał wyraźną korektę swej myśli: „Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost […], nie tak bowiem, jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce”. To oznacza najpierw, że troszcząc się o zdrowie ciała, nie możemy zaniedbać duszy. Co więcej, o jakość zdrowia i rozwoju duszy trzeba się nawet bardziej troszczyć niż o zachowanie ziemskiego życia. Stąd też konieczność weryfikacji hierarchii wartości i potrzeba uwzględnienia Bożej optyki w naszym życiu; wartościowania bardziej tego, co wewnętrzne i duchowe, co od Boga nam dane, co przez Kościół w imieniu Boga jest nam oferowane.
Oczywiście, w tych dniach ze zrozumieniem musimy się odnieść do wielorakich ograniczeń korzystania ze świętych sakramentów. Racje są niepodważalne. Trzeba dbać o to, aby nie narażać siebie i innych na zakażenie wirusem, a przez to jak najbardziej ograniczać możliwości rozprzestrzenianie się wirusa. Stąd, nasza powinność stosowania się do wydawanych rozporządzeń władz państwowych i kościelnych. Ograniczenie przyjścia na Mszę św. do kościoła i w ogóle ograniczenie wychodzenia z domu jest w tych dniach konkretną formą miłości bliźniego.
Równocześnie pamiętajmy, że w zatroskaniu o zdrowie duszy nade wszystko nie możemy zaniedbać naszej wiary. Pan Jezus się wyraźnie o nią upomniał w dialogu z człowiekiem, którego uzdrowił i jego wiarę rozwinął. A ponieważ rodzi się ona ze słuchania słowa Bożego i rozwija się przez posłuszeństwo temu słowu, nie wolno nam zaniedbywać dialogu z Jezusem, naszej rozmowy z Nim, czytania Pisma św. i modlitwy. Chodzi o to, by być jak najwięcej przebywać z Jezusem i rozwijać więź, przyjaźń z Nim. Przecież On jest źródłem życia Bożego, miłości, jest światłością świata. Sam wprost mówi, że przyszedł na ten świat, „aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli”. Może więc nas uzdrowić od różnych form zaślepienia w tym świecie i zaślepienia rzeczami tego świata.
Pozwolę sobie wprost wyrazić takie życzenie w stronę każdego z nas: Oby pandemia, z którą się zmagamy zadziałała jak błoto nałożone na oczy niewidomego; sprawiło, że ten który był przyzwyczajony do życia w ciemności bez zwlekania poszedł do sadzawki i obmył się. Daj więc Boże, by pandemia przynagliła nas do bardziej radykalnego nawrócenia i odnowienia przymierza z Bogiem. Dlatego, módlmy się wiele o łaskę ocalenia, ale też o łaskę przemiany dla nas!
Św. Paweł woła dziś w naszą stronę: „Zbudź się o śpiący i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus”. Otóż tego właśnie nam najbardziej potrzeba: zobaczenia w Chrystusie na nowo i uznania w Nim Zbawiciela, który jest mocny i nigdy nie zawodzi! Apostoł podpowiada również konkretną drogę ku takiej odnowie ducha. Trzeba, byśmy jako chrześcijanie odkryli na nowo swoją tożsamość i misję. Mówi wprost: „Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości. […] Badajcie, co jest miłe Panu”.