Szczęść Boże!
Nazywam się Laura Lis. Pochodzę z Tarnowa Opolskiego. 6 lipca 2023 roku udam się na wolontariat misyjny do wioski Kazembe w północnej Zambii. Po półtora roku od ostatniej misji wracam na tą samą placówkę. Spędzę tam 3 miesiące. Jak to mówią - misje uzależniają. Żegnając się z dziećmi podczas mojej pierwszej misji postanowiłam, że jeśli Bóg pomoże, to tam wrócę. I pomógł! Mimo mojego bardzo aktywnego stylu życia wszystko ułożył tak, żebym znów poleciała. Do moich obowiązków będzie należało zorganizowanie summer campu, czyli półkolonii dla lokalnych dzieci, gdzie prowadzić będę zajęcia sportowe, muzyczne, artystyczne oraz edukacyjne. Podczas tego wydarzenia dzieci będą miały możliwość zjedzenia ciepłego, pełnowartościowego posiłku, do którego nie mają dostępu na codzień, bo ich rodzin na to nie stać. Dodatkowo będę starać się uczyć ich czytać i pisać, gdyż część z nich nie ma możliwości chodzenia do szkoły. Poza półkoloniami będę spędzać czas z dziećmi w oratorium, gdzie będą mogły przychodzić się pobawić, pograć i spędzić czas z rówieśnikami. Z doświadczenia wiem, że dla zambijskich dzieci to OBECNOŚĆ drugiego człowieka jest najważniejsza. I to chcę im dać na pierwszym miejscu. Poza zabawą z dziećmi będzie sporo prac remontowych na terenie placówki, która cały czas się rozwija i potrzeby są coraz większe. Będę starać się robić wszystkie rzeczy, w których będą potrzebna i w których będę w stanie pomóc. Jestem otwarta na potrzeby zarówno dzieci, placówki jak i księży misjonarzy, którzy prowadzą to piękne miejsce.
Powrót do miejsca, w którym tak bardzo się odnalazłam, w którym nawiązałam piękne relacje, które ciągle noszę w sercu, a które realnie jest tak odległe brzmi wręcz nieprawdopodobnie, ale z wielką ufnością i nadzieją wracam tam, tym razem na dłużej, z innymi przemyśleniami, ale wciąż tą samą radością i chęcią podzielenia się miłością, którą sama w życiu doświadczam, z biedniejszymi.
Pamiętam w modlitwie i sama o nią proszę.
Z Bogiem!

Najdrożsi Przyjaciele Misji,
Chciałabym Was bardzo serdecznie pozdrowić jak na razie z Polski, gdzie temperatury nie rozpieszczają mnie tak jak na mojej afrykańskiej misji. Na misji w Republice Środkowoafrykańskiej w Parafii Saint Georges w Mongoumbie spędziłam ostatnie 4 lata. Był to niezwykle owocny i bogaty w różnorodne doświadczenia czas. Początkowo posługiwałam w miejscowym centrum fizjoterapii i ośrodku zdrowia, jednak potrzeby misji sprawiły, że musiałam także zająć się naszymi parafialnymi szkołami. Z czasem coraz więcej mojego czasu pochłaniało siedem szkół katolickich, do których dojazd przez gęsty las często kosztował sporo energii. Do trzech szkół musieliśmy dojechać prawie 60 km na motorze, gdzie drogą była jedynie niewielka wydeptana przez miejscowych ścieżka. Ze względu na to, że to był bardzo zapomniany region naszej parafii, tam drogi prawie nie istniały. Kilkanaście lat temu szkoły funkcjonowały tam bardzo dobrze, później zabrakło kogoś, kto by pomógł w funkcjonowaniu tych szkół i tak to wszystko upadło. Odkąd tylko przyjechałam na misje tamtejsi mieszkańcy kilkanaście razy prosili o przywrócenie chociaż pierwszych klas, żeby dzieci czegokolwiek się nauczyły. Po dwóch latach udało nam się przywrócić trzy szkoły z wszystkimi oddziałami klasowymi. I dzięki Bogu te szkoły funkcjonują już drugi rok. Ponadto pomagałam w administrowaniu parafii, towarzyszyłam grupom parafialnym oraz młodzieży w ich spotkaniach, formacjach. W ostatnim roku mojej pracy rozpoczęłam budowę kaplicy w wiosce Batalimo, dzięki pomocy Diecezji Opolskiej oraz Darczyńcom z Diecezji o niezwykle otwartym sercu. Przygotowaliśmy teren pod budowę, wykopaliśmy fundamenty, teraz stawiamy mury, prace z każdym dniem postępują.
Myślę jednak, że dla mnie osobiście najważniejszy był czas, który mogłam spędzić z miejscową ludnością. Czy to w ośrodku zdrowia z Pigmejami, którzy darzą nas misjonarzy niezwykłym zaufaniem i wszelkiej pomocy medycznej szukali właśnie u nas. Kiedy idą sami do szpitala to często są odsyłani na sam koniec kolejki i muszą czekać, aż inni ludzie z wioski zostaną przyjęci przez lekarza. Dlaczego tak się dzieje ? – ponieważ Pigmeje są tam uważani jako podgatunek człowieka, jako tania siła robocza, że im się nic nie należy. Starałam się tłumaczyć w miejscowym środowisku, że jedni drugim są bardzo potrzebni i powinni się nawzajem szanować. Że miedzy nimi nie ma różnic. I chyba pomiędzy tą zwykłą pracą z działki medycznej – takie właśnie rozmowy były najważniejsze - uświadamianie i pokazywanie, że jedni i drudzy są tak samo ważni i że powinni się uzupełniać w codzienności.
Praca w szkołach dała mi możliwość poznania wiele ludzi, którzy przychodzili zapisać swoje dzieci do szkoły czy przychodzili porozmawiać, kiedy zostali wezwani do szkoły bo ich dziecko coś przeskrobało. To otworzyło moje oczy na miejscowe realia. Problemy, którymi dzielili się rodzice często dawały pełny obraz sytuacji w jakich znajdują się uczniowie przychodzący do nas do szkoły. Nauczyło mnie też spojrzenia na nich samych, tzn. że jak w każdej kulturze są ludzie, którzy są uczciwi, otwarci, chętnie się dzielą, ale są i też tacy, którzy wymyślają chwytliwe historie, by móc cokolwiek dostać od szkoły. Nauczyło mnie to umiejętności pracy z jednymi i drugimi – bardzo szybko nauczyłam się rozpoznawać tych drugich, a kiedy oni zauważyli, że ze mną im tak łatwo nie pójdzie – widziałam ich zmiany i faktyczną chęć pójścia do pracy, czy pomocy ich dziecku.
Wyjazdy na wioski do kaplic czy do szkół na peryferiach dały mi również szerszy obraz rzeczywistości, która mnie otacza. Inaczej wygląda życie ludności w samym sercu Mongoumby, a inaczej ludzi żyjących na wioskach położonych w lesie ok. 60 km od misji. Dzięki szkołom, udawało mi się tam być przynajmniej raz na dwa miesiące – a dla nich to już było święto, kiedy misjonarz przyjedzie do nich częściej niż raz na pół roku. Byli niezwykle zadowoleni i zawsze moja wizyta przypominała jakieś święto we wiosce. Tańce, śpiewy nie miały końca.
Uważam, że dla mnie to doświadczenie misji było niezwykle bogate, nauczyłam się wielu nowych umiejętności, odkryłam w sobie talenty, o których bym nigdy siebie nie podejrzewała – a to wszystko dzięki łasce Ducha Świętego. I za to wszystko jestem wdzięczna Panu Bogu.
Polecam Was wszystkich mojej modlitwie i serdecznie dziękuję za wsparcie jakiego udzielacie wszystkim misjonarzom. Pamiętajmy, że dobro, którym się dzielimy z potrzebującymi zawsze do nas wraca!
Z Panem Bogiem
Monika Jamer, misjonarka świecka










Wzorem lat ubiegłych, duszpasterstwo misyjne diecezji opolskiej zaprasza na wiosenne spotkania misyjne. Zaproszenie kieruje w stronę Członków Papieskich Dzieł Misyjnych oraz wszystkich w jakikolwiek sposób związanych z misjami w swoich parafiach (kapłanów, sióstr zakonnych, alumnów, animatorów misyjnych, katechetów i wszystkich, którym sprawy misji leżą na sercu).
Spotkania odbędą się:
04.03.2023 (sobota) – Racibórz (Parafia NSPJ Racibórz)
11.03.2023 (sobota) – Nysa (katedra)
18.03.2023 (sobota) – Opole (parafia św. Piotra i Pawła)
25.03.2023 (sobota) – Kluczbork (parafia MB Wspomożenia Wiernych)
Początek spotkań o godz. 10.oo, zakończenie ok. 13.3o.
