Najdrożsi Przyjaciele Misji,
Chciałabym Was bardzo serdecznie pozdrowić jak na razie z Polski, gdzie temperatury nie rozpieszczają mnie tak jak na mojej afrykańskiej misji. Na misji w Republice Środkowoafrykańskiej w Parafii Saint Georges w Mongoumbie spędziłam ostatnie 4 lata. Był to niezwykle owocny i bogaty w różnorodne doświadczenia czas. Początkowo posługiwałam w miejscowym centrum fizjoterapii i ośrodku zdrowia, jednak potrzeby misji sprawiły, że musiałam także zająć się naszymi parafialnymi szkołami. Z czasem coraz więcej mojego czasu pochłaniało siedem szkół katolickich, do których dojazd przez gęsty las często kosztował sporo energii. Do trzech szkół musieliśmy dojechać prawie 60 km na motorze, gdzie drogą była jedynie niewielka wydeptana przez miejscowych ścieżka. Ze względu na to, że to był bardzo zapomniany region naszej parafii, tam drogi prawie nie istniały. Kilkanaście lat temu szkoły funkcjonowały tam bardzo dobrze, później zabrakło kogoś, kto by pomógł w funkcjonowaniu tych szkół i tak to wszystko upadło. Odkąd tylko przyjechałam na misje tamtejsi mieszkańcy kilkanaście razy prosili o przywrócenie chociaż pierwszych klas, żeby dzieci czegokolwiek się nauczyły. Po dwóch latach udało nam się przywrócić trzy szkoły z wszystkimi oddziałami klasowymi. I dzięki Bogu te szkoły funkcjonują już drugi rok. Ponadto pomagałam w administrowaniu parafii, towarzyszyłam grupom parafialnym oraz młodzieży w ich spotkaniach, formacjach. W ostatnim roku mojej pracy rozpoczęłam budowę kaplicy w wiosce Batalimo, dzięki pomocy Diecezji Opolskiej oraz Darczyńcom z Diecezji o niezwykle otwartym sercu. Przygotowaliśmy teren pod budowę, wykopaliśmy fundamenty, teraz stawiamy mury, prace z każdym dniem postępują.
Myślę jednak, że dla mnie osobiście najważniejszy był czas, który mogłam spędzić z miejscową ludnością. Czy to w ośrodku zdrowia z Pigmejami, którzy darzą nas misjonarzy niezwykłym zaufaniem i wszelkiej pomocy medycznej szukali właśnie u nas. Kiedy idą sami do szpitala to często są odsyłani na sam koniec kolejki i muszą czekać, aż inni ludzie z wioski zostaną przyjęci przez lekarza. Dlaczego tak się dzieje ? – ponieważ Pigmeje są tam uważani jako podgatunek człowieka, jako tania siła robocza, że im się nic nie należy. Starałam się tłumaczyć w miejscowym środowisku, że jedni drugim są bardzo potrzebni i powinni się nawzajem szanować. Że miedzy nimi nie ma różnic. I chyba pomiędzy tą zwykłą pracą z działki medycznej – takie właśnie rozmowy były najważniejsze - uświadamianie i pokazywanie, że jedni i drudzy są tak samo ważni i że powinni się uzupełniać w codzienności.
Praca w szkołach dała mi możliwość poznania wiele ludzi, którzy przychodzili zapisać swoje dzieci do szkoły czy przychodzili porozmawiać, kiedy zostali wezwani do szkoły bo ich dziecko coś przeskrobało. To otworzyło moje oczy na miejscowe realia. Problemy, którymi dzielili się rodzice często dawały pełny obraz sytuacji w jakich znajdują się uczniowie przychodzący do nas do szkoły. Nauczyło mnie też spojrzenia na nich samych, tzn. że jak w każdej kulturze są ludzie, którzy są uczciwi, otwarci, chętnie się dzielą, ale są i też tacy, którzy wymyślają chwytliwe historie, by móc cokolwiek dostać od szkoły. Nauczyło mnie to umiejętności pracy z jednymi i drugimi – bardzo szybko nauczyłam się rozpoznawać tych drugich, a kiedy oni zauważyli, że ze mną im tak łatwo nie pójdzie – widziałam ich zmiany i faktyczną chęć pójścia do pracy, czy pomocy ich dziecku.
Wyjazdy na wioski do kaplic czy do szkół na peryferiach dały mi również szerszy obraz rzeczywistości, która mnie otacza. Inaczej wygląda życie ludności w samym sercu Mongoumby, a inaczej ludzi żyjących na wioskach położonych w lesie ok. 60 km od misji. Dzięki szkołom, udawało mi się tam być przynajmniej raz na dwa miesiące – a dla nich to już było święto, kiedy misjonarz przyjedzie do nich częściej niż raz na pół roku. Byli niezwykle zadowoleni i zawsze moja wizyta przypominała jakieś święto we wiosce. Tańce, śpiewy nie miały końca.
Uważam, że dla mnie to doświadczenie misji było niezwykle bogate, nauczyłam się wielu nowych umiejętności, odkryłam w sobie talenty, o których bym nigdy siebie nie podejrzewała – a to wszystko dzięki łasce Ducha Świętego. I za to wszystko jestem wdzięczna Panu Bogu.
Polecam Was wszystkich mojej modlitwie i serdecznie dziękuję za wsparcie jakiego udzielacie wszystkim misjonarzom. Pamiętajmy, że dobro, którym się dzielimy z potrzebującymi zawsze do nas wraca!
Z Panem Bogiem
Monika Jamer, misjonarka świecka
Wzorem lat ubiegłych, duszpasterstwo misyjne diecezji opolskiej zaprasza na wiosenne spotkania misyjne. Zaproszenie kieruje w stronę Członków Papieskich Dzieł Misyjnych oraz wszystkich w jakikolwiek sposób związanych z misjami w swoich parafiach (kapłanów, sióstr zakonnych, alumnów, animatorów misyjnych, katechetów i wszystkich, którym sprawy misji leżą na sercu).
Spotkania odbędą się:
04.03.2023 (sobota) – Racibórz (Parafia NSPJ Racibórz)
11.03.2023 (sobota) – Nysa (katedra)
18.03.2023 (sobota) – Opole (parafia św. Piotra i Pawła)
25.03.2023 (sobota) – Kluczbork (parafia MB Wspomożenia Wiernych)
Początek spotkań o godz. 10.oo, zakończenie ok. 13.3o.
W sobotę 28 stycznia 2023 w kaplicy seminaryjnej Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Opolu odbył się XVI Przegląd Kolędników Misyjnych. Tym razem obecnych było 6 grup kolędniczych, spośród których cztery zaprezentowało swój program. W Przeglądzie wzięli udział dzieci z: parafii Borki Wielkie, Franciszkańskiego Ośrodka Pomocy Dzieciom w Głubczycach, parafii Radoszowy, parafii Chechło, parafii Chrząszczyce oraz parafii Murów. Łącznie było
47 uczestników oraz 7 opiekunów.
Diecezjalny Przegląd Kolędników Misyjnych rozpoczął się nabożeństwem eucharystycznym. Modlitwie przewodniczył bp Waldemar Musioł. Następnie był poczęstunek po którym nastąpiła prezentacja grup kolędniczych.
Więcej informacji oraz zdjęcia można znaleźć w internetowym wydaniu Gościa Niedzielnego:
https://opole.gosc.pl/doc/8064165.Kolednicy-wedrownicy-z-gwiazda-na-patyku
Po 11 latach budowy 14 stycznia 2023 r. poświęcony został kościół w Kpenzindè w Togo. Proboszczem togijskiej parafii pw. Świętych Aniołów Stróżów jest pochodzący z Suchej k. Strzelec Opolskich ks. Zygmunt Piontek.
Kościół został wybudowany dzięki wielu darczyńcom zwłaszcza naszej diecezji. W znaczący sposób przyczynił się do tego ks. T. Smiatek, pochodzący z Jemielnicy, aktualnie proboszcz w Zalesiu Śl.
Więcej informacji na ten temat:
https://opole.gosc.pl/doc/8049811.Pod-wezwaniem-Aniolow-Strozow
Kochani Przyjaciele Misji,
Pozdrawiam Was ciepło z mojej nowej misji w boliwijskim tropiku. Zbliża się 9 miesiąc mojego pobytu tutaj, czyli czas na narodziny 😊 Rzeczywiście tak czuję, potrzebowałam tego czasu, by poznać nowych ludzi, nową kulturę i przyzwyczaić się do innego klimatu. Poza flagami, które w tych samych barwach powiewają na masztach urzędów, moje obecne miejsce ma niewiele wspólnego z poprzednim. W ten sposób wyraża się bogactwo Boliwii. Inny klimat, inny język, inna kultura…
Pracuję w Wikariacie Apostolskim Ñuflo de Chavez we wschodniej części Boliwii zwanej Chiquitania, w parafii katedralnej, której historia sięga redukcji jezuickich. Powierzchnia wikariatu to prawie jedna czwarta część Polski i na tym terenie pracuje jedynie 26 księży, a wielu z nich to misjonarze z innych krajów. Do naszej parafii należą 22 wioski. Najdalsze oddalone są 100 km od Concepcion. W przeciwieństwie do poprzedniego miejsca, większość tutejszych mieszkańców to katolicy, inne wyznania nie są jeszcze tak popularne, choć coraz częściej można je spotkać.
Pracuję w Centrum św. Franciszka z Asyżu, które jest miejscem dla niepełnosprawnej młodzieży, w którym mogą spędzać swój czas wolny. Prowadzimy terapię zajęciową ucząc ich samodzielnego życia i przygotowując do sakramentów. Ta praca wymaga wiele cierpliwości i dostosowania się do tempa pracy podopiecznych, ale w zamian zarażają nas oni swoją radością i umiejętnością cieszenia się z małych rzeczy. Nieraz patrząc, jak pomagają sobie nawzajem w grach konkurencyjnych, zastanawiam się, czy nie są bardziej „normalni” od nas, którzy uważamy się za inteligentnych i mądrzejszych, a jednak nie lubimy przegrywać. Nasi młodzi choć mają swoje ograniczenia, mają też wielkie serca.
Prowadzę również lekcje religii w przedszkolach i w szkole specjalnej, do której chodzi część naszych podopiecznych z Centrum. W przedszkolu szybko się okazało, że niektóre dzieci potrzebują pomocy pedagogicznej. Niestety w żadnej placówce nie ma specjalistów, którzy mogliby objąć taką pomocą dzieci, dlatego chętnie zgodziłam się im towarzyszyć i prowadzić zajęcia indywidualne dla dzieci ze specjalnymi potrzebami.
Nasze miasteczko jest małe, dlatego “gringa” (czyli biała), która pomaga dzieciom rzuca się w oczy. Któregoś dnia poprosiły mnie o wsparcie mamy, które nie mogą pomóc swoim dzieciom w zadaniach domowych, bo same nie miały możliwości chodzić do szkoły. Tak rozpoczęła się nasza misja wśród ludności tubylczej – Indian Ayoreos. Oni, choć mieszkają w mieście, stanowią zamkniętą grupę, która dopiero teraz, powoli, otwiera się na innych. Żyją bardzo biednie. Mężczyźni pracują w okolicznych tartakach, podczas gdy kobiety sprzedają wyroby rzemieślnicze, ale jako że po pandemii jeszcze niewielu turystów przyjeżdża do Concepcion, nie zarabiają wiele. W Boliwii rodziny wielodzietne są standardem, Ayoreos nie są w tym wyjątkiem. Jak na razie do dyspozycji mamy salę z dwiema wielkimi dziurami w dachu, stołem i kilkoma krzesłami, ale ufam, że dzięki pomocy naszych przyjaciół z Polski uda nam się wyposażyć to miejsce w podstawowy sprzęt. Najważniejszy jest wielki entuzjazm i zainteresowanie dzieci nauką.
To, co wyróżnia misje, to większe zaangażowanie osób świeckich w życie parafii. Tutaj to świeccy katechiści przygotowują dzieci i młodzież do sakramentów. Przy tak małej ilości księży nie byliby oni w stanie podołać temu zadaniu. W naszej parafii katedralnej, wraz z młodymi animatorami, zorganizowaliśmy też kółko misyjne dla dzieci. Co sobotę, przed południem, spotykamy się i poznajemy, co znaczy być przyjacielem Jezusa i przyjacielem dzieci całego świata.
Łączymy się z Wami w modlitwie i dziękujemy z całego serca za wsparcie, jakiego nam udzielacie. Wasze modlitwy dodają nam sił, a pomoc materialna pozwala nam dzielić się z najbardziej potrzebującymi. Niech dobry Bóg Wam to wynagrodzi.