Bp Andrzej Czaja otworzył proces beatyfikacyjny służebnicy Bożej Franciszki Werner, współzałożycielki i drugiej przełożonej generalnej Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety.
Uroczyste rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego służebnicy Bożej Franciszki Werner miało miejsce w bazylice św. Jakuba i św. Agnieszki w Nysie. Poniżej zamieszczamy tekst homilii wygłoszonej przez biskupa Jana Kopca, podczas Mszy Świętej na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego.
Świętość tkwi w nas
Homilia podczas Mszy świętej, na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego M. Franciszki Werner,
Współzałożycielki Zgromadzenia św. Elżbiety
Nysa, kościół św. Jakuba i Agnieszki-24 XI 2021 r.
Drogi Biskupie Andrzeju, Pasterzu Kościoła na śląsku Opolskim,
Drodzy Współbracia w kapłańskiej służbie,
Czcigodne Siostry Elżbietanki z Matką Prowincjalną na czele,
Drodzy Goście,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
W tej wyjątkowej chwili doświadczamy bliskości niezwykłego charyzmatu świętości, jaki ujawnia się przez życie i posługę wspaniałej mieszkanki Nysy, Współzałożycielki Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety - Matki Franciszki Werner. Po raz kolejny stajemy jako Kościół partykularny przed niezwykłym darem, jakim dla wspólnoty wierzących w Chrystusa w ramach czcigodnej diecezji wrocławskiej było nowe zgromadzenie zakonne żeńskie, powstałe ze szczerego przejęcia się wezwaniem Zbawiciela, ze ubogich zawsze mieć będziecie wśród was" (Mt 26,11). Takim wskazaniem wszyscy Jego wyznawcy od początku musieli się przejąć i Kościół przez tyle wieków podejmuje wiele inicjatyw, by się oswoić z potrzebami tych, którzy są ubodzy. Rozglądając się w rozpoznaniu przyczyn takiego stanu rzeczy, trzeba sobie uświadomić, ze wszystkim ubogim nie będziemy w stanie zapewnić dobrobytu i zaspokojenia ich potrzeb. Zadajemy sobie pytanie: czy więc warto się trudzić wokół takiego stanu rzeczy, skoro nie zaradzimy wszystkim potrzebom? Podczas dzisiejszego wyjątkowego spotkania, wpatrując się w postać Franciszki Werner, pragniemy przekonać się o aktualności tego odniesienia do człowieczeństwa, jakie sam Zbawiciel ukochał ponad wszystko, przyjmując naszą ludzką naturę W ten sposób jeszcze bardziej przekonująco wskazał na fakt, ze człowiek jest drogą dla każdego wyznawcy Chrystusa i dla Kościoła Świętego, którym my jesteśmy. I wokół nas jest tyle świętości, tylko musimy podjąć wysiłek, by oczyszczonymi oczyma wiary go dostrzec,
Życie Franciszki Werner, zamykające się w latach 1817-1885, stanowi wspaniałą ilustrację podstawowej prawdy, że warto iść za głosem umiłowania człowieka. Jej życiowe drogi są już dobrze znane - także dzisiaj przypomniane dzięki żmudnej pracy nad wydobyciem wszelkich istniejących archiwalnych zapisów, dokumentujących jej aktywność. Kroczenie po śladach tej wspaniałej Niewiasty, jak też kilka lat temu wciągaliśmy się w zew świętości bliskiej Jej duszy, urodzonej w tym samym roku 1817 - bł. Marii Merkert - przekonuje, że w ludzkim sercu i w ludzkiej duszy rozwija się wiele głębokich relacji z tymi, w których możemy odkryć twarz Chrystusa. Odkrywamy ją, uważnie stąpając po ludzkich drogach.
Dla dzisiejszego spotkania owe drogi biorą początek w tym mieście, w Nysie. Ongiś było to dumne miasto, rezydencja książąt-biskupów wrocławskich. Miasto rozwijało się przez wieki pod panowaniem Piastów, czeskich Przemyślidów i narodowych królów XV w., a następnie przedstawicieli dynastii Habsburgów do połowy XVIII w. Po przejściu pod panowanie Prus w połowie XVIII stulecia, wszystko zaczęło się odwracać - aż do bolesnego ciosu z 1810 r., znanego z dekretu króla pruskiego o zniesieniu niemal wszystkich zakonów i klasztorów. To strata nie tylko dla Kościoła, ale też dla społeczeństwa, bo zamknięte zostały przytułki, szpitale, miejsca opieki dla schorowanych, niedołężnych, niepełnosprawnych osób. Obraz biedy, bezdomności, bezradności nie tylko pojedynczych ludzi, przemawiał do serc przejętych ewangelicznym przynagleniem, płynącym z Ewangelii, że ,,ubogich zawsze mieć będzie wśród was". Z tego wyrosło Zgromadzenie, mające początek w 1842 r., które z biegiem czasu wybrało św. Elżbietę jako patronkę i aż do 7 czerwca 1871 r. pracowicie zabiegało o dekret papieski, który ostatecznie zatwierdził nową formację w Kościele. Tak historia stała się tłem dla tej formy życia konsekrowanego, całkowicie oddanego posłudze ubogim i nieszczęśliwym. Nie było łatwo taką drogę wytyczyć. Dla obu Współzałożycielek był to takt niemal jak droga krzyżowa - ale cel został osiągnięty. Chodziło nie o kolejne wspólnotę, zakładającą szpital, lecz o zgromadzenie, które będzie wydobywało smutnych i zaniedbanych ludzi po domach, śpiesząc z ambulatoryjną pomocą. Dzieło się przyjęło i nawet zainteresowało władców z królem pruskim Wilhelmem I oraz królową Augustą na czele. Sama Współzałożycielka przyczyniła się do otwarcia członkiń wspólnoty nie tylko na potrzeby stricte niosące pomoc w zauważonym ubóstwie, ale też na rozwijaniu wrażliwości ekumenicznej szanującej każdego, nie tylko katolika; otwierającego się nie tylko na urzędowy charakter państwa pruskiego, lecz wyczuwającego inne narodowości, języki. Nade wszystko na szacunek zasługuje ułożenie rytmu życia bardzo aktywnego ze wzrastaniem na kontemplacji wielkich Bożych dzieł. Dzisiaj jest nie do wyobrażenia sobie, by Sióstr Elżbietanek nie było w posłudze Kościoła - to dzieło do dziś jest trwałym bogactwem całego Kościoła. Wtopione w zwykłą historię, w życie parafii, wiosek, miasteczek, wielkich metropolii na Śląsku, w całej monarchii pruskiej od 1871 r. w zjednoczonym Cesarstwie Niemieckim aż do dalekiego Hammerfest i za koło podbiegunowe w Norwegii, tworzy fundament, świadczący o wrażliwości sióstr tego Zgromadzenia na ludzkie niedostatki.
Dzisiaj stajemy na początku kolejnej drogi, mającej za przyczyną Współzałożycielki Zgromadzenia Franciszki Werner potwierdzić nadprzyrodzony charyzmat tej wybranej drogi i usłyszeć odpowiedź Kościoła przez uznanie upraszanej przez nas beatyfikacji tej wspaniałej przedstawicielki XIX w. społeczeństwa Nysy. Zagłębianie się w jej życiowe koleje losu, będzie można ów przekonujący obraz w swoim umyśle sobie zestawić. Nam pozostaje postawić sobie zadanie: jak wrażliwość na ludzką biedę wprzęgnąć w konkretne czynienie dobra Franciszka Werner wyniosła tę heroiczną umiejętność z domu rodzinnego - nie przelękła się wyzwań, jakie niesie w każdej epoce historia elit i zwykłych ludzi: wybrała świadomie drogę, niekiedy cierniową, ale wymodloną i oglądaną dzięki Bożemu światłu, jakie Bóg pozwala rozdmuchać w sercach tych, którzy w Bogu się rozmiłowali dla dobra wszystkich ludzi.
Niech Wszechmocny Pan - Dawca wszelkiego dobra - wysłucha naszych pokornych próśb i niech każdy z nas podejmie dzieło współpracy z Nim. O co prosimy. Amen.
zdj. Gość Opolski