Ułatwienia dostępu

Offcanvas Section

Niech doświadczenie tego spotkania i związanej z nim radości, wspartej wezwaniem III Niedzieli Adwentu do trwałej i nadprzyrodzonej radości w Panu, towarzyszyło Wam w kolejne adwentowe dni, w rodzinnym przygotowaniu i przeżyciu Świąt Bożego Narodzenia oraz w codziennym odkrywaniu wartości rodzinnego stołu – powiedział w homilii bp Waldemar Musioł, podczas Mszy św. na zakończenie rekolekcji „Remont Małżeński”, które odbywały się w dniach 13-15 grudnia br. w kościele seminaryjno-akademickim w Opolu.

 

Publikujemy pełną treść homilii:

Rodzinny stół przestrzenią doświadczania radości w Panu

Umiłowani w Chrystusie Siostry i Bracia!

Drodzy Małżonkowie i Rodzice! Kochane Dzieci! Drodzy Współbracia w Kapłaństwie!

Przeżywamy dziś w Kościele trzecią z adwentowych niedziel, którą Tradycja nazwała Niedzielą Gaudete od pierwszego łacińskiego słowa antyfony: Radujcie się zawsze w Panu. W czasach, w których podkreślano postny charakter Adwentu była ona swoistą przerwą w jego poważnym i bardziej ascetycznym celebrowaniu. Dziś, gdy Adwent zgodnie traktujemy jako czas radosnego oczekiwania na przyjście Pana, stanowi swoistą kulminację radości Kościoła z faktu, że Pan jest blisko, że zbliża się nasze odkupienie.

Jestem przekonany, że tej liturgicznie przeżywanej, pokolorowanej różem moich szat, duchowej radości, towarzyszy także radość z powodu wyjątkowego w naszej diecezji wydarzenia, którym jest kolejna edycja rekolekcji nazwanych Remontem Małżeńskim. Radości, która w związku z tym wydarzeniem i możliwością udziału w nim jest we mnie, nie zamierzam ukrywać, a wręcz przeciwnie, chcę ja położyć razem z modlitwą na tym ołtarzu. To pasterska radość spoglądania na Was małżonków, którzy – będąc świadomi tego, że wszystko to, co cenne w życiu, a jest nim dla Was małżeństwo i rodzina domaga się troski, a czasem nawet drobnego remontu – pośród adwentowego przedświątecznego zabiegania znaleźliście czas na spotkanie z najważniejszym Inżynierem i Budowniczym ludzkiego życia, którym jest Pan Bóg. To pasterska radość spoglądania na obecne tu dzieci i przysłuchiwania się ich gaworzeniu, które nie tylko nie przeszkadza, ale jest najmilszą Bogu i nam melodią stanowiącą akompaniament dzisiejszej liturgii. To pasterska radość z powodu błogosławionej myśli sprzed lat, która dała początek temu wydarzeniu, oraz powodu osób: małżonków i duszpasterzy, którzy tę myśl podjęli, nie pozwalają jej przebrzmieć i gromadzą wokół idei Remontu małżeńskiego kolejne pokolenia małżonków. To pasterska radość z pozytywnej odpowiedzi zapraszanych tu rok rocznie gości i prelegentów, którzy dzielą się z Wami swoja mądrością, doświadczeniem i inspiracjami do stałego, podejmowanego z Bożą pomocą, liftingu życia małżeńskiego i rodzinnego. Tę moją pasterską radość, zanim spocznie na ołtarzu, zamieniam na wdzięczność, którą chcę wyrazić wobec każdej i każdego z Was zwyczajnym, ludzkim: dziękuję!

Jednocześnie chciałbym, choć chyba nie jest to konieczne, wygenerować w Waszych sercach podobną radość i wdzięczność za to wszystko, co różowe, jak mój ornat, i mniej różowe w Waszym małżeństwie i rodzinie, chciałbym przypomnieć Wam radość, jakimi były i są dla Was Wasze dzieci, nawet jeśli czasem dokazują i bywają nieznośne, chciałbym obudzić radość z doświadczenia tej bratersko-siostrzanej wspólnoty, którą tu w  tych dniach stworzyliście, jako małżonkowie złączeni wiarą i gotowością do zmagania się o dobro i świętość swojej rodziny. Gaudete – radujcie się Siostry i Bracia w Panu!

Na tym zaproszeniu jednak nie chcę poprzestać. Liturgia Słowa trzeciej adwentowej niedzieli jest dla nas bowiem lekcją radości wymykającej się logice świata, który źródła radości upatruje często wyłącznie w tym, co ziemskie: w posiadaniu, w pomyślności i szczęściu oraz w mniej lub bardziej celebrowanych doznaniach. Jest przestrogą przed spłycaniem radości i jej przedwczesnym rozproszeniem; jest odpowiedzią na pytanie: co czynić, by wcześniej opisana moja i Wasza radość, trwała jak najdłużej, trwała zawsze? Autorami tej lekcji są autorzy obu czytań: prorok Sofoniasz oraz św. Paweł piszący do Filipian oraz św. Jan Chrzciciel – bohater dzisiejszego fragmentu Łukaszowej Ewangelii. Z tej lekcji dowiadujemy się przynajmniej trzech rzeczy. Po pierwsze: co albo raczej kto jest Źródłem radości głębokiej, trwałej i nadprzyrodzonej. Po drugie: że radość głęboka, trwała i nadprzyrodzona nie jest zależna od zewnętrznych okoliczności, nawet trudnych. I po trzecie: że tym, co podtrzymuje i przedłuża radość jest służba, bycie drugim. Przyjrzyjmy się z bliska tym prawdom.

Zarówno dla Sofoniasza, jak dla św. Pawła, mimo, że dzielą ich wieki i okoliczności, w których żyli i nauczali, źródło radości jest takie samo. Przypomnijmy: Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem! (…) Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie (So 3, 14.17) – tak woła Sofoniasz w proroczym uniesieniu w drugiej połowie VII wieku przed Chrystusem. Święty Paweł zaś, prawie 800 lat później, napisze do Filipian: Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! (…) Pan jest blisko! (Flp 4, 4-5). Źródłem radości dla jednego i drugiego jest Bóg, przekonanie o Jego wielkiej miłości do człowieka i świata oraz zaufanie do Niego, które sprawia, że nawet trudne okoliczności życia nie stają się powodem do lęku, zniechęcenia i beznadziei.

Prawdę drugą, o tym, że prawdziwa i trwała radość jest niezależna od zewnętrznych okoliczności, odkryjemy w dzisiejszej lekcji dopiero wtedy, gdy poznamy okoliczności czasowe nauczania Sofoniasza i św. Pawła. Sofoniasz żyje w czasach niespokojnych. Wprawdzie był to czas upadku jednego z największych i najokrutniejszych imperiów, jakim była Asyria, to jednak w jej miejsce powstaje nowa potęga – Babilon, który stanie się przyczyną upadku Jerozolimy i niewoli narodu wybranego. Słabi, bezbożni królowie izraelscy przeplatają się z mądrymi i pobożnymi monarchami. Powszechny jest ucisk biednych przez bogatych. Nie może być więc mowy o tym, że jego wołanie: Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! (So 3,14) motywowane jest ziemskim szczęściem czy dobrobytem. Podobna jest sytuacja św. Pawła, który pisze do Filipian słowa: Radujcie się w Panu nie skądinąd jak z więzienia w Efezie albo w Rzymie, do którego został wtrącony z powodu swojej ewangelizacyjnej działalności. Zapewnia adresatów, że misja głoszenia Ewangelii mimo jego uwięzienia nie została wstrzymana, a on ma się dobrze, m.in. dzięki modlitwie i hojności Filipian.

Oba te konteksty pokazują, że nie okoliczności decydują o prawdziwej i trwałej radości. W niepewności tego, co przyniesie życie, dla Sofoniasza i dla św. Pawła jest tylko jeden pewnik: Pan jest blisko! To on pisze historię naszego życia, nawet jeśli wydaje się, że jest ona naznaczona upadkami. Radości nie daje życie bez problemów, bo takiego nie będzie, ale wiara w to, że przeżywamy je mając u boku Pana.

Kolejną, trzecią już prawdę o radości głębokiej i trwałej, odsłania nam Jan Chrzciciel w dzisiejszej Ewangelii, gdy wobec podejrzeń, że to on jest Mesjaszem, mówi: Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem (Łk 3, 16). Janowa radość jest radością bycia drugim. Wyznaje, że nie jest Mesjaszem, a wobec przychodzącego Mesjasza nie jest godzien być nawet sługą, bo to obowiązkiem sługi było zdejmowanie sandałów z nóg swego pana. Św. Jan w innym miejscu ewangelii potwierdzi tę radość wprost w słowach: Ta zaś moja radość doszła do szczytu. Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał (J 3, 29-30). Radość z ustępowania miejsca Jezusowi, radość ze służby, radość z możliwości wskazania na drugiego, radość z ukazania wielkości i piękna drugiego człowieka… to jeszcze jedna z wymykających się ludzkiej logice cech radości.

Kochane Siostry i Drodzy Bracia! Przyjmijmy dziś zgodnie tę adwentową lekcję radości, szczególnie jednak przyjmijcie ją Wy, Kochani Małżonkowie i Rodzice, uczestniczący w kończących się rekolekcjach. Wiem, że były one czasem odkrywania wartości rodzinnego stołu jako przestrzeni odnajdywania obecności Boga oraz budowania, umacniania, a jeśli zajdzie taka potrzeba – także naprawiania wzajemnych relacji. Chciałbym więc na koniec tego czasu gorąco Was zaprosić do tego, by Wasz rodzinny stół był także miejsce celebrowania głębokiej, trwałej i nadprzyrodzonej radości według zaproponowanego dzisiejszą liturgią klucza jej znamion i cech.

Najpierw więc niech Wasz rodzinny stół będzie miejsce odkrywania źródła tej głębokiej radości – Boga i doświadczania Jego bliskości. Jedną z dróg do tej bliskości jest zapewne i zawsze będzie regularna i odmawiana wspólnie albo z prowadzeniem jednego z członków rodziny modlitwa przed czy po posiłku. Ale nie tylko. Zechciejcie po uprzątnięciu stołu, zwłaszcza w niedzielę i święta, nie odchodzić od niego zbyt szybko, kładąc na nim Słowo Boże oraz przygotowaną do jego rozważania pomoc, choćby w postaci materiałów dla rodzin na Rok Jubileuszowy 2025 przygotowanych przez Komisję Duszpasterstwa KEP i publikowanych regularnie na naszej diecezjalnej stronie modlitewnej. Niech rodzinny stół będzie też miejscem splatania dłoni i wspólnej modlitwy nie tylko podczas posiłków, ale w każdej okoliczności i potrzebie, byście w ten sposób doświadczali jako rodzice i dzieci, najlepiej wspólnie z dziadkami, że – jak mówił Sofoniasz – Pan, Wasz Bóg jest pośród Was (So 3, 17) i by to stało się źródłem Waszej osobistej i rodzinnie przeżywanej radości i pokoju.

Niech Wasz rodzinny stół będzie też miejscem fetowania Waszej rodzinnej codzienności i różnych jej okoliczności, radosnych i trudnych; będzie ołtarzem do celebrowania Waszej małżeńskiej i rodzinnej zwyczajności, a więc tyleż samo miejscem dobrych żartów, rozwijających intelekt gier, rodzinnej zabawy, co miejscem szczerego mówienia o trudnych okolicznościach, wspólnego namysłu nad rozwiązaniem pojawiających się trudności, miejscem przyznania się do win i zyskiwania przebaczenia, może nawet miejscem takiego przeżywania cierpienia i bólu, by nas one nie pozbawiły nadziei. Przy dobrze ustawionym rodzinnym stole jesteśmy w stanie uratować radość i nadzieję także w tym, co trudne i po ludzku beznadziejne. Przy stabilnym, nie fizyczną równowagą, ale emocjami stole, jesteśmy w stanie doświadczyć w tym, co trudne i po ludzku beznadziejne, uzdrawiającej obecności Boga i pocieszającej, wzajemnej przy sobie, ludzkiej bliskości. 

Rodzinny stół niech będzie wreszcie dla Was miejscem ujawniania się tej cechy głębokiej i trwałej radości, którą jest służba, radość z bycia drugim, ustępowania miejsca drugiemu, bycia dla drugiego. Pod tym zadaniem kryje się możliwość okazywania sobie przy stole, także przy posiłku, zwykłej ludzkiej życzliwości, usłużności, gotowości do symbolicznego odstąpienia większego kawałka kurczaka czy ostatnich zostawionych na półmisku klusek czy ziemniaka. Niech ta stołowa usłużność przenosi się potem w całe rodzinne życie, w gotowość zdejmowania sobie nawzajem sandałów i umywania nóg, w przyzwolenia na pewną formę umniejszania, straty, by mój mąż, żona, dziecko mogło wzrastać. Dziadkowie i rodzice doskonale zdają sobie sprawę z wartości poświęcenia i rezygnacji z wielu rzeczy dla dobra dzieci. Ważne, by to widziały i doceniały także dzieci, a przez naśladowanie wielkoduszności rodziców i dziadków, przygotowywały się do dojrzałego życia, w którym radość będzie im sprawiać nie tylko ich osobiste szczęście, sukces i kariera, ale także możliwość sprawiania radości innymi i gotowość do poświęcenia.

Kochane Siostry! Drodzy Bracia! Kończąc, życzę Wam, by doświadczenie tego spotkania i związanej z nim radości, wspartej wezwaniem III Niedzieli Adwentu do trwałej i nadprzyrodzonej radości w Panu, towarzyszyło Wam w kolejne adwentowe dni, w rodzinnym przygotowaniu i przeżyciu Świąt Bożego Narodzenia oraz w codziennym odkrywaniu wartości rodzinnego stołu. Amen.

 

†  Waldemar Musioł

 

fot. Anna Kwaśnicka / Foto Gość