O możliwości wprowadzenia podatku kościelnego w Polsce dyskutowali uczestnicy debaty, jaka odbyła się w Opolu na zakończenie międzynarodowej konferencji, poświęconej finansowaniu wspólnot wyznaniowych w Polsce i krajach niemieckojęzycznych. Jej uczestnicy zgodnie przyznali, że niemożliwa jest w Polsce adaptacja niemieckiego wzorca finansowania Kościołów, a największe nadzieje związali z modelem włoskim, czyli dobrowolnym odpisem części podatku na rzecz wybranej wspólnoty wyznaniowej.
Zalety i wady podatku kościelnego, który w Niemczech został wprowadzony w XIX w. przedstawił ks. prof. Stephan Haering z Uniwersytetu Monachijskiego. Podkreślił, że jest to pewne i stabilne źródło dochodów dla diecezji, z którego wpływy stanowią od 75 do 90 proc. ich budżetu. Wierni odprowadzają, w zależności od regionu Niemiec, od 8 do 9 proc. podatku dochodowego na rzecz wspólnoty wyznaniowej, do której należą. Realizuje się więc zasada samofinansowania się wspólnot wyznaniowych przez jej członków. Ks. Haering wśród wad podatku kościelnego wymienił jego przymusowy charakter. Osoby, które i tak już są zdystansowane do Kościoła mogą się jeszcze bardziej od niego oddalać, aż po wystąpienie z jego szeregów, gdyż taki akt wiąże się z możliwością zwolnienia z płacenia podatku kościelnego.
Jak zaznaczył ks. prof. Piotr Stanisz, kierownik Katedry Prawa Wyznaniowego KUL, chcąc wyznaczyć nowy sposób finansowania Kościoła należy wziąć pod uwagę uwarunkowania panujące w Polsce. W tej perspektywie wątpliwa staje się możliwość zaadaptowania systemu niemieckiego, chociażby ze względu na konflikt takiego rozwiązania z polską konstytucją, która gwarantuje każdemu obywatelowi prawo do nieujawniania swojego światopoglądu. Zdaniem ks. Stanisza, jeżeli dojdzie do zmiany modelu finansowania Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych w Polsce, zapewne przyjęte zostaną rozwiązania charakterystyczne dla Włoch. Polegają one na możliwości przekazania przez podatników części podatku dochodowego od osób fizycznych na rzecz wybranego związku wyznaniowego. Ks. Stanisz zaznaczył jednak, że na obecnym etapie trudno jeszcze uważać takie rozwiązanie za przesądzone.
Zdaniem Tomasza Mincera z Instytutu Obywatelskiego, ewentualne wprowadzenie podatku kościelnego w Polsce skutkowałoby problemami z utrzymaniem płynności finansowej wśród małych wspólnot wyznaniowych. – Mimo, że w przypadku Kościołów ewangelickich kwoty płynące do nas z funduszu kościelnego nie są nominalnie, ani procentowo wysokie, to jednak pozwalają nam funkcjonować i realizować nasze cele statutowe – powiedział Mincer. Jego zdaniem debata na temat zmiany finansowania wspólnot wyznaniowych w Polsce odbywa się w najgorszym możliwym czasie i to także z winy samych Kościołów, które nie przygotowały się wcześniej na zmianę nastrojów politycznych na antykościelne. Jest ona jednak także szansą dla Kościołów, żeby w większym stopniu nawiązały dialog ze swoimi wiernymi i wyrobiły w nich poczucie odpowiedzialności za wspólnoty do których należą.
Na wsparciu Kościoła ze środków publicznych, zdaniem prezesa KAI Marcina Przeciszewskiego, najbardziej korzysta społeczeństwo, gdyż ze środków tych finansowana jest głównie praca na rzecz dobra wspólnego. To przede wszystkim zaangażowanie na rzecz edukacji, praca charytatywna i kulturotwórcza. – Niemcy, którzy płacą podatek kościelny, nie są naiwnym narodem, tylko wiedzą, że gdyby państwo przejęło od Kościoła te zadania na rzecz społeczeństwa, to ich koszt byłby o wiele wyższy. Kościół wyręcza państwo w bardzo wielu zadaniach – powiedział redaktor Przeciszewski. Prezes KAI nawiązał także do raportu agencji o stanie finansów Kościoła w Polsce. Oszacowano w nim, że roczna łączna kwota, jaką państwo wspiera Kościół katolicki to ok 500 mln zł. Natomiast wkład Kościoła na rzecz społeczeństwa w Polsce, w tym zakresie w jakim Kościół zastępuje państwo, może być szacowany na co najmniej 3–4 mld zł. – Za te niecałe pół miliarda złotych Kościół w Polsce wykonuje zadania warte wielokrotnie więcej. W związku z czym wszystkie formy wsparcia finansowego są dla Państwa niezwykle opłacalne – zauważył prezes Kai.
Zdaniem Przeciszewskiego polski paradoks polega na tym, że wszelka forma wsparcia Kościoła przez państwo błędnie jest traktowana jako uprzywilejowanie. Redaktor zauważył także, że w zdecydowanej większości państw - członków Unii Europejskiej, które zwykle politycy stawiają jako wzór, rozwiązania finansowe są o wiele bardziej korzystne dla wspólnot kościelnych i poza skrajnie lewicowymi ugrupowaniami nikt przeciwko temu nie protestuje.
Przeciszewski zwrócił też uwagę na notoryczne wprowadzanie w błąd opinii publicznej w sprawie zwrotu mienia kościelnego przez komisję majątkową. Decydowała ona tylko o tym, co zostało zagrabione Kościołowi przez komunistów z pominięciem prawa. Z kolei mienie zabrane na mocy ustawy o dobrach martwej ręki nie mogło być zwrócone, bo ta ustawa do dziś w swoim zasadniczym zarysie obowiązuje. Jak podkreślił prezes KAI, Kościołowi chodzi o to, że państwo nie wywiązało się z tych obowiązków, jakie na siebie nałożyło, tj. zewidencjonowania dóbr odebranych Kościołowi i przekazanie mu zysku z ich użytkowania. Zdaniem specjalistów dobra te przynoszą państwu rocznie co najmniej 200 mln zł zysku. – To zatem, co państwo przekazywało na fundusz kościelny, jest dowodem na systematyczne niewywiązywanie się przez stronę państwową z zobowiązań prawnych, zapisanych w ustawie martwej ręki – powiedział Przeciszewski i dodał, że w związku z tym państwo polskie jest dziś ogromnym dłużnikiem.
Redaktor Przeciszewski podzielił także opinię ks. Stanisza o tym, że podatek kościelny na wzór niemiecki nie sprawdziłby się w Polsce także z przyczyn mentalnościowych, a modelem, który z powodzeniem przyjąłby się w naszych realiach, jest model włoski, który mieści się zarówno w polskiej mentalności, jak i w polskim systemie prawnym. - Wprowadzenie takiego rozwiązania na gruncie wewnątrzkościelnym stałoby się ważnym instrumentem uświadamiania wiernym współodpowiedzialności za Kościół także w wymiarze materialnym, czego w polskiej wspólnocie Kościoła rzymskokatolickiego bardzo brakuje – powiedział Przeciszewski i dodał, że rozwiązanie takie byłoby też szansą na uzdrowienie i większą transparentność wewnętrznych finansów Kościoła.