„Życzę Wam, abyście jako młodzi chrześcijanie tworzyli społeczność ludzi gór tych, którzy mimo że są sobie w pewnym sensie obcy, darzą się życzliwością, zrozumieniem, rozmową i niosą sobie nawzajem pomoc” – mówił bp Waldemar Musioł podczas Mszy św. na zakończenie wielkopostnego spotkania młodych „Ładowarka”. Wydarzenie odbywało się w dniach 14–16 marca na Górze Świętej Anny i zgromadziło ponad 400 młodych z diecezji opolskiej, przygotowujących się do przyjęcia sakramentu bierzmowania.
W homilii bp Musioł zwrócił uwagę na cechy osób, które wielokrotnie zdobywają górskie szczyty. „Ludzie gór, których miałem okazję spotkać, budzą zawsze we mnie wielki szacunek. Dlaczego? Bo będąc na wakacjach, potrafią wstać w środku nocy, by z wysokości górskich szczytów obserwować wschód słońca" – powiedział, wskazując na determinację w dążeniu do celu, pasję, a także wytrwałość, które stanowią metaforę drogi wiary. Biskup podkreślił, że ludzie gór tworzą społeczność, która oprócz wzajemnego pozdrawiania się i okazywania życzliwości jest wrażliwa na ludzkie słabości, a zatem jest gotowa, aby udzielić pomocy.
Biskup Musioł przywołał przykłady biblijnych postaci, które doświadczały Bożego wezwania na górze. „Mojżesz i Eliasz to wielcy ludzie Starego Testamentu, to ludzie góry Synaj. Piotr, Jakub i Jan to także ludzie gór – przynajmniej jednej: Tabor” – wskazał, podkreślając, że każdy z nich, mimo trudnych doświadczeń i towarzyszących im wątpliwości, ostatecznie spotkał Boga.
Nawiązując do słów Tertuliana: „Nikt nie rodzi się chrześcijaninem, ale się nim staje”, bp Musioł, kierując homilię do młodych, porównał rozpoczęcie procesu rozwoju duchowego poprzez przyjęcie sakramentu chrztu świętego do wyposażenia plecaka na drogę. „Plecak, w którym znajdowały się przewodnik i mapa wskazująca, dokąd iść, dużo pokarmu oraz odzież przeciwdeszczowa. A więc Boża łaska – by się nią karmić po drodze i by nas chroniła przed złem” – mówił. Wskazał, że pierwsze kroki tej wędrówki młodzi najczęściej przebyli z rodzicami, lecz na drodze do przyjęcia sakramentu bierzmowania „przychodzi czas, by decyzję o wyruszeniu w góry – nie o jednym wejściu, ale o wielokrotnych, ciągle ponawianych wyprawach – zacząć podejmować samodzielnie, a przede wszystkim dać się do tego wędrowania zaprosić przez Pana Boga”.
Biskup podkreślił, że zaproszenie do wędrówki drogą wiary nie jest skierowane wyłącznie do najsilniejszych. „Jeżeli przeżywasz w swoim życiu jakąś trudność: wątpliwości, lęki, nie najlepsze relacje z rodzicami, porażki w szkole, zranienie w przyjaźni i zawód w miłości… zaproszenie jest tym bardziej aktualne” – zaznaczył. „Pan Bóg kieruje zaproszenie cierpliwie i z miłością do każdego z Was. Ciągle dokłada do Waszego plecaka łaski i pomocy, które nie czynią go cięższym, lecz lżejszym” – dodał.
W homilii bp Musioł zachęcał młodych, by dostrzegali obecność Boga w trudzie wchodzenia na górę wiary. „Bóg nie przychodzi dziś w grzmotach, błyskawicach ani nawet w łagodnym powiewie, ale przychodzi w swoim pokrzepiającym Słowie, gdy chcemy go posłuchać, w sakramentalnym znaku chleba, gdy uczestniczymy w Eucharystii w łasce przebaczenia w sakramencie pokuty czy gdy doświadczamy wspólnoty wiary z innymi, tak jak my doświadczamy jej dzisiaj” – mówił.
„Wiem to z własnego doświadczenia: wysiłek wspinania się na górę przynosi radość, entuzjazm i gotowość do działania – nawet jeśli inni tego nie zrozumieją albo będą się z tego śmiać” – podkreślił, zachęcając by nie bali się duchowej wspinaczki, zwłaszcza w trwającym okresie Wielkiego Postu. „Najpierw zobaczymy w swoim życiu to, co słabe: nasze grzechy, skomplikowane relacje, lęki i obawy. Właśnie z tym wszystkim wejdźmy na górę – na nasze wielkopostne spotkanie z Bogiem w konfesjonale, na modlitwie, podczas rozważań Męki Pańskiej, a przede wszystkim w Eucharystii” – wskazał.
Na zakończenie bp Musioł życzył młodym, by ich spotkania wielkopostne z Panem Bogiem stały się dla nich umocnieniem i szansą na przemianę, by wrócić odważnie do ludzi, pośród których żyją, do swoich codziennych zajęć, szkoły, rodziny i przyjaciół i być w pełni przekonanym, że „nawet jeśli nie znikają trudne okoliczności osobiste, rodzinne i społeczne – jesteśmy w rękach Boga, który nas kocha i pragnie naszego szczęścia”.
Monika Chrzanowska
fot. Szymon Adamski