„Strażacy zawsze są gotowi do akcji, w kościele podczas różnych uroczystości, na drodze, gdy zdarzy się nieszczęśliwy wypadek, w orkiestrze i na festynie. Strażak jest do wszystkiego: gasi pożary, ratuje życie i jest solidarny w służbie” – powiedział bp Rudolf Pierskała podczas pielgrzymki strażaków na Górze św. Anny.
Bp Pierskała przypomniał, że św. Florian oddał życie za wiarę w Chrystusa. „Był żołnierzem i chrześcijaninem. Jakże trudno zachować w wojsku Boże przykazania! Jakże trudno o miłość bliźniego! Tam przecież liczy się to, aby przeżyć, aby przetrwać, ocalić siebie. Tam liczy się siła, przemoc i zabijanie. Tam nie ma miejsca na miłosierdzie, bo albo ja zginę albo wróg” – dodał.
„Nasz patron pokazał, że Bóg jest także w wojsku, a jego przykazania obowiązują wszędzie i zawsze” – zaznaczył bp Pierskała. „Pokazał, że miłość do Boga jest na pierwszym miejscu spośród wszystkich przykazań. Jako oficer wojska rzymskiego dał wspaniały przykład solidarności ze swoimi żołnierzami, którzy byli chrześcijanami. Nie wstydził się swojej wiary, dlatego odważnie stanął po stronie swoich podwładnych i razem z nimi oddał życie za wiarę” – zaakcentował.
Opolski biskup pomocniczy mówił też, że na obrazach i figurach przedstawia się najczęściej św. Floriana, jako rzymskiego oficera w stroju żołnierskim, trzymającym naczynie z wodą, którą gasi ogień płonącego domu. „Pożar gasimy wodą, a płomień ludzkich namiętności czym zagasić?” – pytał biskup. „Jak uspokoić burze żalu i poczucia krzywdy? Jak rozładować zadawnione podziały między ludźmi? Jak przełamać upór zamkniętego serca na swoich bliskich w domu? Jakich użyć słów, aby pogodzić przeciwników? Nasz patron św. Florian pomoże ugasić płomienie namiętności. Tym płonącym domem z obrazów i figur św. Floriana może być: małżeństwo, rodzina, szkoła, sąsiedzi, praca, nasze serce” – wymienił.
„Namiętności ludzkie są bardzo różne” – stwierdził kaznodzieja. „Chciwość pieniędzy; żądza władzy nad innymi; pożądanie zmysłowe; wybuchowa gniewliwość; mordercza zazdrość; stawianie zawsze na swoim; pretensjonalność o wszystko i do wszystkich; kłótliwość o każdą sprawę. Można wyliczać nasze ludzkie namiętności, które nieraz biorą nas w niewolę. Należą do nich także różne złe przyzwyczajenia i nałogi. Jeżeli nie zostaną zawczasu stłumione, to rozniecają straszliwe pożary między ludźmi i wyrządzają wielkie krzywdy” – przestrzegał.
Zdaniem biskupa takim pożarem są nieraz w małżeństwie i rodzinie – gniew i niezgoda, które prowadzą do wzajemnej złości i nienawiści. „Krzywdy nie zostały wyrównane, a urazy nie zostały darowane. Nie ma szans na pojednanie i przebaczenie. Małżeństwo i rodzina płonie i powoli się rozpada. Wydaje się, że nie ma wyjścia, że ten pożar nigdy nie zagaśnie. Czy wzywamy św. Floriana, który może ugasić płonące małżeństwo i rodzinę? Podobnie może być w relacjach szkolnych, w życiu sąsiedzkim czy w miejscu pracy. Tylko on może ugasić płomienie naszych złych namiętności oraz przywrócić na nowo uspokojenie naszych serc i dusz” – podkreślił.
„Niech św. Florian doda nam odwagi do świadectwa życia wiary, wzajemnej miłości i zgody, zachowania tradycji i zwyczajów naszych ojców” – prosił w imieniu strażaków bp Rudolf Pierskała. „Niech wam pomoże szanować strażacki mundur w służbie bliźniego i na chwałę samego Boga, tak jak to czynili wasi przodkowie. Przede wszystkim dajmy przykład solidarności w strażackiej służbie ratowania życia ludzkiego oraz mienia w pożarach i katastrofach. Niech św. Florian broni nas w każdej akcji bojowej, niech chroni nas od pożarów i nieszczęść, od niezgody i zawiści” – zakończył.
– Ten Sługa Boży – mówił bp Paweł Stobrawa o kard. Wyszyńskim – został w naszej pamięci jako kapłan, biskup, kardynał i prymas Polski, który żył Ewangelią, a jego serce było przepełnione miłością do Boga, Kościoła, człowieka i Ojczyzny. Msza św. w intencji wyniesienia na ołtarze kard. S. Wyszyńskiego odbyła się 9 maja w katedrze opolskiej.
– To Prymas Tysiąclecia – podkreślił kaznodzieja – mówił zwłaszcza na Jasnej Górze – duchowej stolicy narodu, że kocha Ojczyznę więcej, niż własne serce i wszystko co czyni dla Kościoła, czyni dla niej.
Opolski biskup pomocniczy zaznaczył, że w kilkudziesięcioletnim nauczaniu, w wielu wystąpieniach i wygłoszonych publicznie słowach oraz w dokumentach prymasa, znajdujemy „przykłady jego szacunku do dziejów i tradycji Polski oraz miłości do narodu”. Biskup zachęcał też do modlitwy o wyniesienie na ołtarze kard. Stefana Wyszyńskiego. – Za tego pasterza Kościoła w Polsce, dziękujemy i prosimy o jego beatyfikację – dodał.
– Piękna i bogata historia Kościoła uczy nas – powiedział kaznodzieja – że w pierwszych wiekach, Kościół żył przede wszystkim miłością. Wierni stanowili jedno ciało i jedną duszę, dzięki temu Kościół z małego ziarnka gorczycznego rozrósł się w olbrzymie drzewo. Jeśli pragniemy, aby i dziś Kościół błyszczał blaskiem Bożego życia, kochajmy się wzajemnie i służmy sobie na co dzień, nie spodziewając się za to innej, jak tylko Chrystusowej nagrody. A wzorem niech będą wciąż wdzięcznie wspominani: św. Jan Paweł II i Sługa Boży Stefan kard. Wyszyński – zakończył homilię w opolskiej katedrze bp Paweł Stobrawa.
W diecezji opolskiej, od 5 października 2014 r., trwa Rok Prymasowski, w związku z 60. rocznicą pobytu Prymasa Tysiąclecia, kard. Stefana Wyszyńskiego w Prudniku-Lesie, po jego uwięzieniu przez władze komunistyczne.
„Dajcie Jezusowi swoje dłonie i serca, użyczcie Mu swoich ust do przepowiadania Ewangelii, która zawsze zwiastuje wiosnę duchowej odnowy” – powiedział bp Paweł Stobrawa podczas święceń diakonatu w kościele seminaryjno-akademickim w Opolu. „Miejcie czyste serce i czyste spojrzenie, a będziecie mieć wielu dobrych przyjaciół. Dawajcie innym Chrystusa, a wszystko inne będzie łatwiej rozdawać. Pokochajcie słowo Boże i modlitwę Liturgii Godzin” – zachęcał.
Opolski biskup pomocniczy przyznał, że młodzieńcy odpowiadając na Boży głos opuścili dom rodzinny, najbliższych i wstąpili na drogę seminaryjnego przygotowania do święceń kapłańskich. „Na pewno zrezygnowali z planów, może w pewnym momencie życia, bardzo misternie kreślonych i poszli za głosem powołania” – przyznał.
Kaznodzieja wspomniał też o ludziach, którzy całym swoim życiem odpowiadali na Boże wezwanie w historii świata i dziejach Kościoła. Wymienił m.in. Abrahama, Mojżesza, Jeremiasza i apostołów. „Ci nasi bracia wpisują się dzisiaj w ich grono” – podkreślił biskup przed święceniami kandydatów. „Zadeklarują całkowite oddanie swojego życia Chrystusowi, czego wyrazem będzie przyrzeczenie życia w celibacie. Przez nałożenie rąk, przyjęcie święceń diakonatu, staną się sługami Jezusa Chrystusa, który Sam wobec swoich uczniów postępował jak Ten, który służy i ten przykład polecił naśladować. Staną się sługami słowa Bożego i ołtarza. Będą zanosić Eucharystię ludziom chorym, ludziom pragnącym przyjąć Jezusa do swego serca” – wymienił.
„Przez wierne pełnienie posługi diakona będziecie odtąd nie tylko głosicielami Chrystusowej Ewangelii, ale przede wszystkim będziecie jej świadkami” – mówił bp Stobrawa. „Świat współczesny owszem potrzebuje nauczycieli, ale jeszcze bardziej świadków, którzy będą wskazywali drogę do nieba, prowadzili tą drogą nawet wtedy, gdy inne będą wydawały się prostsze, łatwiejsze, przyjemniejsze” – apelował.
Opolski biskup pomocniczy zachęcał, aby jako diakoni byli otwarci na działanie Bożego Ducha nie tylko w głoszeniu słowa Bożego, ale we współpracy z darami Ducha Świętego w codziennym życiu. „Niech Boża łaska pomoże wam tak postępować, by ludzie poznali, że we własnym życiu doświadczyliście królestwa Bożego, które chcecie innym głosić z całą gorliwością” – dodał.
„Nie lękajcie się podjąć tego ważnego i odpowiedzialnego zadania” – powiedział bp Stobrawa – „ponieważ waszą posługę będziecie sprawować w Kościele, który od zawsze powołany jest do służby ludziom. Służyć to dawać się braciom i siostrom w Chrystusie, z Jego wrażliwością, oddaniem i Jego miłością” – zaznaczył.
Bp Paweł Stobrawa udzielił święceń diakonatu czternastu alumnom Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Opolu.
„On – wielki pasterz – mocny i wierny” – powiedział bp Andrzej Czaja o św. Stanisławie 8 maja podczas Mszy św. odpustowej w kościele seminaryjno-akademickim w Opolu. „Nie było jeszcze seminariów duchownych, a taki pasterz wyrósł w szkole Chrystusa. To Jezus rzeźbi tych, których powołuje, aby byli reprezentantami Jego i Kościoła w świecie” – podkreślił.
„Nie znaczy to, że seminarium nie jest potrzebne” – zaakcentował opolski ordynariusz. „Wręcz przeciwnie! Kościół wiedziony Duchem Świętym z czasem ukształtował pewne struktury, które są pomocą powołanym ludziom w takiej uległości, poddaniu się temu, jak Jezus chce ich widzieć. Te struktury – seminarium duchowne, a potem ciągła nieustanna formacja nas kapłanów – są pomocą, aby Boski Nauczyciel i Mistrz mógł kształtować pasterzy ludzi na miarę oczekiwań i potrzeb tej niwy Pańskiej” – wyjaśnił.
Zdaniem kaznodziei, jeśli Jezus ostatecznie ustanawia każdego z pasterzy, to znaczy, że łaski im nie brakuje. „Tak się dzieje w seminarium, w Kościele opolskim i gliwickim, Jezus stale nas rzeźbi, nie tylko do momentu święceń. Naszym zadaniem jest być mu uległym. Trzeba mieć świadomość tego celu, który jest nam jasno objawiony. Jezus rzeźbi nas na dobrych pasterzy. Wpatrując się w Jezusa – widzimy kim chce nas uczynić” – zaznaczył.
Opolski biskup wyjaśnił, że to rzeźbienie polega na upodabnianiu nas do Jezusa. „Trzeba uważać – baczyć na siebie. Nie po to by być narcyzem, ale by ciągle dorastać do wysokości tej poprzeczki, która oznacza dobre pasterzowanie na miarę Jezusa. Baczyć także na lud Boży” – dodał.
„Jesteście w szkole Chrystusa i nie wychodzi się z niej już nigdy – ani po święceniach, ani po śmierci” – mówił bp Czaja. „Szkoła Jezusa jest inna – do niej się nikt nie zgłasza, bo On sam powołuje i wybiera. Kto odpowiedział na to Jego wołanie, cieszy się wielką łaską bycia w niej na wieki. Szkoła to pełna łaskawości Pana, ale też pełna wymagań. To niewątpliwie wielki wymóg, aby miłować coraz bardziej Kościół Chrystusowy, być gotowym oddać życie za owce, ale też baczyć, by nie odłączyć się od miłości Chrystusowej. Nic nas nie może odłączyć od Bożej miłości, tylko własne przyzwolenie lub zaniedbanie troski o więź z Jezusem” – podkreślił.
Hierarcha przestrzegał też przez pogrążeniem się w takim egoizmie, który sprawi, że nie będziemy zdolni miłować wspólnoty Kościoła, oddawać za nią życia codziennie. „Trzeba nam rozwijać cnotę męstwa, aby duch męstwa był w nas ciągle silny, bo pasterzowi nie może go nigdy zabraknąć! Inaczej ucieknie, zostawi owce, wystraszy się, schowa się i będzie oczekiwał, że ktoś za niego podejmie odpowiedzialność. A to on ma dawać poczucie bezpieczeństwa, to na nim mają się oprzeć, na jego posługiwaniu, kierownictwie – owce” – apelował.
„Trzeba stawać stale” – mówił bp Czaja – „w obronie Bożego prawa, wiary, krzyża, człowieka, sprawiedliwości, tego, co święte. W tym się wykuwa cnota męstwa. Wobec świata trzeba być obrońcą i świadkiem, a napastnikiem wobec tego, co grzeszne, słabe i mdłe w sobie” – wyjaśnił.
Podsumowując, kaznodzieja powiedział, że będąc w szkole Chrystusa potrzeba troski o ścisłą więź z Nim, umacniania miłości do Kościoła i troski, aby duch męstwa nigdy nie zgasł, a także modlitwy wstawienniczej wiernych, o którą prosił zebranych w kościele seminaryjno-akademickim.
W czasie Mszy św. kandydaci do święceń diakonatu z diecezji opolskiej i gliwickiej złożyli wyznanie wiary na ręce swoich ordynariuszów – bp. Andrzeja Czai i bp. Jana Kopca. W Sumie odpustowej uczestniczył też bp Paweł Stobrawa i emerytowany biskup gliwicki Jan Wieczorek.
„W tym roku minęło 75 lat od masowych deportacji cywilnej ludności z polskich Kresów Wschodnich w głąb Związku Radzieckiego na Syberię, które dokonały się w latach 1940-1941” – przypomniał bp Rudolf Pierskała podczas pielgrzymki Sybiraków w Grodźcu. „Tym, co pomagało przetrwać te straszne lata zesłańcom, to wiara i modlitwa” – podkreślił.
Opolski biskup pomocniczy przyznał, że wielką siłę miała modlitwa i wiara przeżywana przez zesłanych podczas czterech wielkich wywózek na Syberię w 1940 r., ale także i później. „Głęboko osadzona wiara w umyśle, woli i sercu zawsze ułatwia przystosowanie się do sytuacji kryzysowej. Pomaga w odnalezieniu sensu życia i celowości istnienia. Świadectwa zesłańców jednoznacznie potwierdzają, że ich religijność była czynnikiem podtrzymującym nadzieję na przetrwanie” – zaakcentował.
Zdaniem kaznodziei wiara i modlitwa były także siłą podtrzymującą chęć do życia, tak dla pojedynczego zesłańca, jak i dla całych wspólnot. „To wiara i modlitwa scalały w jedną społeczność osoby deportowane, wzmacniając ich religijną i narodową tożsamość. To właśnie wspólne modlitwy były drugim pod względem częstości rodzajem aktywności wspólnotowej. Pierwsze miejsce zajmowała troska o zdobycie żywności, o przetrwanie. Bo na cóż przydałaby się wiara i modlitwa, gdyby nie było człowieka?” – dodał.
Bp Rudolf Pierskała zaznaczył, że modlitwy nie brakowało w chwilach szczególnego zagrożenia życia – własnego czy osób bliskich. „Ona chroniła przed poczuciem bezradności i załamania, np. gdy zachorowała matka, jedyna żywicielka rodziny. Modlitwa podtrzymywała w nadziei powrotu do Ojczyzny, w nadziei odnalezienia pogubionej rodziny, zwłaszcza ojców, braci, którzy jako jeńcy zaginęli bez wieści. Kto się nie modlił, kto stracił nadzieję, ten szybko umierał” – stwierdził.
Do pielgrzymów biskup powiedział, że „to właśnie potrzeba modlitwy zgromadziła was dzisiaj, aby podziękować Jezusowi Chrystusowi za przetrwanie waszych matek i ojców. Ale też by uprosić miłosierdzie Boże dla tych wszystkich, którzy na wygnaniu, z dala od swojej Ojczyzny, oczekują spełnienia się tajemnicy wiary – ciała zmartwychwstanie. W szczególny sposób chcemy też dziękować Bogu za zdolność przebaczenia wrogom, za to, że nienawiść ustąpiła miłości, zemsta – przebaczeniu a kłamstwo – prawdzie” – podkreślił.
„Pracując ponad siły w kopalniach przy wyrębie tajgi i spławianiu drewna doświadczano Bożej miłości i nadzwyczajnej opieki” – mówił bp Pierskała. „W relacjach zesłańców niejednokrotnie uwydatniany był zdumiewający paradoks – nawet najsilniejszy fizycznie człowiek ulegał potędze Syberii, jeżeli nie wzrastał duchowo. Bez wątpienia pielęgnowanie uczuć i praktyk religijnych pozwalało przetrwać na zesłaniu. Drobne pamiątki osobiste, zwłaszcza przedmioty kultu, z jednej strony podtrzymywały religijność, a z drugiej stawały się materialnym łącznikiem z rodziną, Ojczyzną i Kościołem” – przyznał.
Kaznodzieja zachęcał zebranych, aby zachowali wiarę w Boga, pielęgnowali tradycję i kulturę narodową oraz miłość do Ojczyzny i przywiązanie do Kościoła w młodym pokoleniu. „Tyle razy doświadczaliśmy w historii naszego narodu niezwykłej Bożej interwencji oraz przedziwnej pomocy i obrony Najświętszej Maryi Panny. Dlatego obudźmy nadzieję, że i w naszych czasach nie opuści nas pomoc Maryi Królowej Polski, której wstawiennictwa przyzywamy” – zakończył bp Rudolf Pierskała.
Według polskich danych emigracyjnych łączna ilość deportowanych na Syberię w 1940 i 1941 r. wyniosła ponad 1 mln osób. Zrealizowano cztery wielkie akcje deportacyjne, z których każda była przeprowadzona równocześnie na całym obszarze Kresów Wschodnich.