„Układanie życia z Bogiem to rzecz trudniejsza niż jazda motorem, dlatego dobrze jest poznawać i zgłębiać prawidła, które w realizacji tego zadania mogą nam pomóc” – powiedział bp Andrzej Czaja 2 sierpnia podczas pielgrzymki motocyklistów na Górze św. Anny. W tym roku uczestniczyło w niej około 12 tys. entuzjastów jazdy motorem głównie z aglomeracji Śląskiej, a także Czech i Niemiec.
Opolski ordynariusz podczas Mszy św. zachęcał do korygowania własnych oczekiwań i bycia powściągliwym w oczekiwaniu pomyślności na ziemi. „Bóg bowiem, kiedy wychodzi nam naprzeciw z ofertą przymierza, nie obiecuje łatwego życia. Jeśli ktoś na to liczy, to będzie mu trudno wejść w dialog i we wspólnotę z Bogiem. Można się szybko z Bogiem rozminąć, rozejść” – przestrzegał.
Zdaniem kaznodziei, gdy wysiłek pracy nad sobą i życie zgodne z Bożymi przykazaniami nie przynoszą spodziewanych efektów czy profitów, to często reagujemy niezadowoleniem, zrezygnowaniem, przygnębieniem, a nawet buntem. „Nieraz pierwszym winowajcom jest Bóg. Jego obwiniamy, bo nie czyni tak, jak powinien. Gdy Bóg upiera się i nie czyni tak, jak ja chcę, to pojawia się nawet powątpiewanie w miłość Boga, podejrzenie, czy aby chce naszego dobra i czy na pewno jest z nami, po naszej stronie. Zamiast więzi – chłód i obojętność, bywa apostazja” – dodał.
„Trzeba być powściągliwym w oczekiwaniu pomyślności na ziemi – mówił bp Czaja – bo Bóg obiecuje pomyślność w innym świecie. Gdy nam się źle dzieje, to nie znaczy, że Bóg jest temu winien lub że nas nie miłuje. Widząc, jak się zmagamy z sytuacją, która nie jest po naszej myśli, Bóg śpieszy nam z pomocą dając znaki. Wiemy, jak ważne są znaki na naszych drogach i lepiej ich przestrzegać” – podkreślił.
Opolski biskup zaznaczył też, że nie można lekceważyć Bożych znaków ani też ludzi, których Bóg uczynił Swymi sługami. „Pasterze mogą nam być wielką pomocą w układaniu życia z Bogiem, pod warunkiem, że im zaufamy i damy posłuch bez szemrań i oskarżeń o złą wolę. Owszem, dziś niektórzy z pasterzy zawodzą, dają wielkie zgorszenie, ale nie wszyscy tacy są! Nie stosujmy bezpodstawnych uogólnień. Nie podważajmy autorytetu tych, których Pan nam dał, aby nam pomagali odczytywać znaki Boże na tej ziemi” – apelował.
„Naprawdę wszyscy potrzebujemy wsparcia tych, których Bóg wybrał i ustanowił Swoimi sługami – powiedział bp Czaja – bo nie jest łatwo odkryć i uchwycić głębszy sens Boskich zrządzeń na tej ziemi, Boskiej Opatrzności, pedagogii Boga i Bożego dopustu. Bywa bowiem, że Bóg chce nas doświadczyć. Jak zrozumieć znaki, zwłaszcza, gdy one są dopustem Boga i oznaczają dla nas trudne doświadczenie, które lubimy określać mianem krzyża, niezrozumiałego cierpienia?” – pytał.
Hierarcha podkreślił, że znaki Boże są bardzo różne, zazwyczaj wymagające. „Bóg je stawia na naszej drodze dla naszego dobra i daje nam Swe sługi, aby pomagali nam je odczytać. Nie lekceważmy więc tych znaków i sług, których nam dał. Bóg oczekuje, że będziemy reagować na Jego znaki. Takimi znakami są nade wszystko święte sakramenty. Przez nie Bóg udziela nam więcej niż oczekujemy. Daje ponad ludzką miarę, zaspokaja głód naszej duszy i serca” – dodał opolski biskup i zachęcił do zrobienia rachunku sumienia z tego, jak korzystamy z sakramentów.
„Widząc naszą nieporadność w zbliżaniu się do Niego, Bóg daje nam Swego Syna” – stwierdził kaznodzieja. „Widząc, jak trudno nam budować zażyłą relację z Nim – przychodzi nam z pomocą. On jest Chlebem Bożym, który zstąpił z nieba. Wystarczy Go przyjąć i postępować zgodnie z Jego Ewangelią. Jeśli będziemy do Jezusa przychodzić, to nasze pragnienia będą zaspokojone. Będziemy też umieli lepiej zrozumieć, że Bóg chce zaspokoić przede wszystkim głód naszego wnętrza. Będziemy wtedy bardziej powściągliwi w tych naszych oczekiwaniach ziemskich” – zaakcentował bp Andrzej Czaja.
Tradycyjnie już podczas przeistoczenia rozległo się wycie klaksonów motocykli stojących w Grodzie Lurdzkiej. Podczas pielgrzymki motocykliści wsparli dzieło odnowy katedry opolskiej, a także wrocławską fundację Tobiaszki, Stowarzyszenie Pomocy Wzajemnej „Barka”, Stowarzyszenie Ognik oraz Dom Pomocy Społecznej w Nysie.
„Ikonografia ukazuje św. Annę zaczytaną w objawione Boże Słowo, w którym odnajduje wskazania dla siebie i swojej córki. Trzeba nam za przykładem św. Anny częściej brać do ręki Pismo Święte” – zachęcał bp Paweł Stobrawa podczas uroczystości odpustowych na Górze św. Anny.
Opolski biskup pomocniczy prosił, aby wsłuchiwać się w słowa świętej Ewangelii. „A tam, sam Pan Jezus mówi mam, kto i na jakiej drodze może stać się człowiekiem szczęśliwym. Sam Jezus Chrystus zachęca do jedności z Bogiem i wytrwałości w modlitwie. Mówi o potrzebie panowania nad naszą mową i przestrzega przed wydawaniem pochopnych sądów i opinii, które tak bardzo ranią i są powodem ludzkich nieporozumień i konfliktów” – przyznał.
Kaznodzieja przestrzegał też, że jak w życiu codziennym zlekceważenie znaków, np. drogowych, bywa przyczyną tragedii, tak „lekceważenie przez człowieka Bożych znaków – co potwierdza historia – zawsze wyciskało łzy, było powodem bólu i cierpienia. Dlaczego tak się działo? Bo zabrakło jasnego światła, które wciąż płynie z Chrystusowej Ewangelii” – dodał.
Biskup podziękował rodzicom, zgromadzonym w grocie lurdzkiej, za wielki wysiłek budowania rodzin na fundamencie miłości. „Dziękuję wam za budowanie domowego Kościoła, w którym bezpiecznie wzrastają wasze dzieci. Bo od kondycji dzisiejszej rodzin zależy przyszłość nie tylko naszych wiosek i miast, ale przyszłość Ojczyzny i Kościoła. A następne pokolenia, które będą wypełniły tę grotę, będą mogły również z dumą powiedzieć, że są tutaj, bo rodzice i dziadkowie przekazali im ten cenny skarb wiary” – podkreślił.
Do dzieci i młodzieży bp Stobrawa zwrócił się z prośbą, aby umiały dostrzec i docenić zatroskanie swoich rodziców. „Przez pilność w nauce, roztropność w postępowaniu, korzystanie z sakramentów, czytanie Bożego słowa przygotujcie się dobrze do życiowego powołania” – prosił.
„Przykładem i wspomożeniem niech nam wszystkim będzie św. Anna, która chce nam przypomnieć, że nasze życie może być piękne i szlachetne, jeżeli pozwolimy, aby prowadził nas Bóg przez swoje święte, objawione Słowo, które mylić nie może” – zakończył homilię odpustową bp Paweł Stobrawa.
Pierwszy kościół na Górze św. Anny zbudowano na przełomie lat 1480-85 z fundacji Mikołaja i Krzysztofa Strzały. Najstarsza wzmianka o istnieniu kościoła pochodzi z 25.06.1516 r. Dokument ten mówi o przekazaniu przez Mikołaja Strzałę kaplicy na Górze Chełmskiej proboszczowi z Leśnicy. 14.10.1655 r. z inicjatywy hrabiego Melchiora Ferdynanda de Gaschin przybyli na to miejsce franciszkanie. Zakonnicy rozpoczęli budowę pierwszego drewnianego klasztoru. W 1673 r. kościół został rozbudowany i na nowo konsekrowany. Na zboczach Góry św. Anny rozciąga się szlak 40 kaplic kalwaryjskich, wzniesionych przez Jerzego Adama de Gaschin w latach 1700-1709.
W kronikach klasztornych brak dokładnych przekazów na temat pochodzenia figury św. Anny Samotrzeciej. Historycy datują jej powstanie na II połowę XV wieku. Figura św. Anny, wyrzeźbiona z jednego kawałka lipowego drewna, ma około 66 cm wysokości z podstawą. Przedstawia trzy postacie. Pośrodku stoi starsza niewiasta – św. Anna, która trzyma na swoich ramionach dwoje dzieci: na lewym ramieniu swoją Córkę – Najświętszą Maryję Pannę oraz na prawym ramieniu swojego Wnuka – Pana Jezusa. W górnych partiach figury, na wezgłowiu św. Anny widać wyraźnie ślady zamknięcia otworu, w którym (według przekazu z 1516 r.) mają być przechowywane relikwie św. Anny.
„Babcie i ołmy uczcie się od św. Anny łączenia pokoleń w rodzinach i przechowujcie w nich wielki skarb wiary, tradycji i zwyczajów chrześcijańskich” – powiedział bp Rudolf Pierskała w uroczystość św. Anny w Oleśnie. „Kto ma przekazać młodemu pokoleniu rodzinne dziedzictwo jak nie wy? To jest wasze zadanie!” – apelował.
Biskup pomocniczy diecezji opolskiej w homilii odpustowej zwrócił uwagę na relacje wnuków do babci. „W uroczystość św. Anny nasze oczy i serce kierują się w stronę naszych bliźnich w podeszłym wieku” – mówił kaznodzieja. „We wspólnocie parafialnej jest wiele osób starszych, czasem mieszkają samotnie, bo dzieci wyjechały zagranicę, są osłabieni wiekiem i różnymi chorobami. W rodzinach starsze pokolenie ciągle stoi na straży prawdziwej wiary katolickiej i wartości chrześcijańskich. To są nasi starsi rodzice, babcie i dziadkowie. To oni są codziennie w kościele na Mszy i modlą się na różańcu. Często są już schorowani i osłabieni wiekiem, a zdarza się także, że bezradni i osamotnieni w swojej starości” – zauważył.
Jak podkreślił bp Pierskała „nasze babcie i ołmy mają jeszcze swoje szczególne miejsce w planach Bożych. Nieraz Bóg wzywa je do wypełnienia w tym wieku specjalnego zadania w rodzinie. Nie są odstawione na margines życia z powodu posiadanej liczby lat życia” – dodał.
„Niektórzy mówią, że Panu Bogu starość człowieka się nie udała – powiedział kaznodzieja – gdyż taki człowiek doświadcza na sobie wiele różnych ograniczeń, nad którymi nie potrafi już zapanować. Stary człowiek tak jak dziecko potrzebuje pomocy. Nasze babcie pod wieczór swojego życia potrzebują pomocy swoich dzieci oraz wnuków, bo są nieraz tak samo jak dzieci bezradne” – zaakcentował.
Opolski biskup pomocniczy zwrócił się do wszystkich dzieci i wnuków, których babcie żyją i do tych, których babcie już zmarły, z pytaniami do rachunku sumienia: „Czy pamiętacie o ich urodzinach i imieninach? Kiedy ostatnio daliście swojej babci kwiaty? Czy za zmarłą babcię zamówiliście już Mszę? Kiedy byliście ostatnio na jej grobie?” – pytał. „Dziękujcie często swoim dobrym babciom za ich ciepłą miłość, otwartość i chętne wspieranie finansowe. Babcie nie żałują przecież niczego swoim wnukom. Nieraz je rozpieszczają. Babcie są gotowe zrobić wiele dla nich, nie odmówią niczego. Pozwalają na więcej niż ich rodzice i pobłażają więcej niż rodzice” – przyznał.
„Nie można traktować babci jako swojego banku czy bankomatu, do którego przychodzę tylko wtedy, gdy potrzebuję kasy na doładowanie komórki, na nowe ciuchy lub na wakacje” – przestrzegał bp Pierskała. „Wnuki wiedzą jak podejść babcię! Ale tak nie można jej traktować. Dla babci trzeba mieć czas na spotkanie i rozmowę, ona potrzebuje słuchacza, chce się wygadać, nieraz wyżalić. Czeka na was i będzie wdzięczna za poświęcony jej czas” – dodał.
Zdaniem kaznodziei, św. Anna może nauczyć nas wdzięczności dla rodziców i dziadków. „Nasza święta Babcia wskazuje prawdziwą drogę życia” – powiedział biskup. „Najpierw wskazuje na Jezusa swojego Wnuka, którego trzyma blisko serca na lewej ręce. On jest dla nas drogą, prawdą i życiem. Potem wskazuje na Maryję, którą trzyma na prawej ręce. Ona jest dla nas drogowskazem życia chrześcijańskiego. Św. Anna sama jest w środku, między Jezusem i Maryją, jakby chciała nam powiedzieć, że nie jest najważniejsza, ale Jezus i Maryja” – zaznaczył.
Bp Rudolf Pierskała zachęcił też do rachunku sumienia seniorki: „Babcie i ołmy, czy wy jeszcze macie odwagę wskazywać waszym wnukom na Jezusa, na Jego przykazania i Ewangelię? Dlaczego tak pytam? Bo słyszałem od niejednego proboszcza, że ołmy są obecnie bardziej liberalne względem wnuków niż rodzice wobec dzieci. Babcie, nie pragnijcie dorównać wnukom w ich nowoczesnym zachowaniu i poglądach na życie, ale pielęgnujcie chrześcijańskie zwyczaje, a wtedy będą was szanowały. Wy jesteście strażniczkami wiary i tradycji w rodzinie!” – podkreślił.
„W uroczystość św. Anny pozwalam sobie złożyć dziwnie brzmiące życzenie, obyśmy wszyscy pomarli w wierze!” – powiedział bp Andrzej Czaja w Czarnowąsach. „Mam na myśli nasze trwanie w wierze ojców, troskę o rozwój wiary i jej przekaz tym, którzy idą po nas” – dodał.
Opolski ordynariusz w homilii przypomniał, że patronka diecezji opolskiej – św. Anna bywa różnorako przedstawiana. Na Górze św. Anny i w Oleśnie jako św. Anna Samotrzecia – z Maryją i Jezusem na ramionach. „W większości świątyniach jest nie tyle przedstawiana jako piastunka Maryi, lecz nauczycielka wiary” – zaznaczył bp Czaja. „Naucza swoje dziecko jak żyć w wierze ojców. Wyraża to trzymana księga Pisma Świętego. Przez wieki św. Anna była dla ludu tej ziemi wzorem czy wręcz natchnieniem do zatroskania o wiarę. Ci, którzy przed nami żyli, starali się wiarę pielęgnować w swoim sercu, a w domu ją przekazywać. W wierze ludzie umierali, nieraz w tragicznych okolicznościach” – przyznał.
Zdaniem biskupa opolskiego, aby wejść do nieba, trzeba pomrzeć w wierze. „Współcześnie żyjącym chrześcijanom trzeba się obudzić!” – apelował kaznodzieja. „Wiara nasza domaga się obrony. Próbuje się wiarę na różne sposoby wyrwać z naszego serca i życia, ośmieszając ją lub odbierając wolność. W przestrzeni publicznej brakuje czasem miejsca dla krzyża, a wiarę chce się zamknąć w kruchtach kościołów. Nie ma miejsca dla symboli wiary ani też dla prawa Bożego! Potrzeba nie wojowania, ale mężnego świadectwa” – prosił.
„Droga do nieba wiedzie przez świątynię” – przypomniał hierarcha. „Tak wiele ich na naszej ziemi, a pustoszeją. Trzeba nam z marketów wrócić do świątyń! Jest nas w kościele dość dużo, ale o wiele więcej w marketach. A część z nas, choć jest w świątyni w niedzielę i tak potem jeszcze jest w markecie. A to jest Dzień Pański!” – podkreślił.
„Jeśli chcemy być w Domu Bożym – mówił bp Czaja – w którym jest niebo na wieki, to musimy chodzić do tych domków Bożych na ziemi. One są bramami do nieba. Nie wolno nam mijać świątyń. Trzeba też zadbać, by nasze piękne, nieraz bardzo okazałe, domy były otwarte i gościnne dla Boga i drugiego człowieka. Gościnność to pierwszy sprawdzian tego, na ile ktoś jest naprawdę chrześcijaninem” – stwierdził.
„Współcześnie większe znaczenie na drodze spotkania Jezusa ma obraz i świadectwo życia chrześcijańskiego, a do tego potrzeba oczu, uszu i ust” – powiedział bp Rudolf Pierskała do młodych 23 lipca na Górze św. Anny. Franciszkańskie XIX Święto Młodzieży, któremu przyświeca hasło: „Uwiodłeś mnie Panie miłością”, zakończy się 25 lipca.
Opolski biskup pomocniczy, nawiązując do spotkania Jezusa z Nikodemem, podkreślił, że dostojnik żydowski przyszedł nocą, ponieważ bał się ujawnić swoją twarz. Natomiast „komunikacja z drugim człowiekiem, nawiązywanie relacji między młodymi ludźmi, zaiskrzenie uczuć między dziewczyną i chłopakiem, kobietą i mężczyzną dokonuje się szczególnie przez patrzenie sobie twarzą w twarz oraz mowę i słuchanie. Tak bardzo ważną rolę w tej komunikacji wiary i miłości odgrywa nasza twarz, szczególnie oczy i usta” – zaznaczył bp Pierskała.
Zdaniem kaznodziei, miłość wzajemną wyrażamy całą twarzą, szczególnie oczami i ustami, a także dobrym gestem. „Swoją mimiką wyrażamy więcej niż moglibyśmy samymi słowami. Twarz jest ważnym elementem mowy ciała, bo jest jak ekran wyświetlający emocje. Twarz prawdę ci powie. Mimika ma charakter uniwersalny. Twarze wszystkich ludzi, niezależnie od rasy czy kultury, identycznie odzwierciedlają emocje” – zauważył.
Bp Rudolf Pierskała omówił sześć podstawowych emocji, które wyrażamy głównie za pomocą mimiki twarzy, a są to: radość i smutek, niesmak i zdziwienie, strach i gniew. Opolski biskup pomocniczy przywoływał fragmenty z Ewangelii, w których Jezus przeżywał dane stany emocjonalne, a także zachęcił młodych do szczerości w okazywaniu swoich uczuć.
„W Ewangeliach mamy portret Jezusa – kochającego i cierpiącego, zdumionego i rozczarowanego” – powiedział bp Pierskała i wskazał, że Chrystusa, bo „to najlepszy wzór człowieczeństwa, prawdziwy Człowiek, od którego można uczyć się wszystkiego – także pięknych ludzkich uczuć” – zakończył homilię.
XIX Święto Młodzieży, organizowane przez franciszkanów prowincji św. Jadwigi, rozpoczęło się 20 lipca i potrwa do wigilii uroczystości św. Anny. „Młodzi nieustannie się spowiadają, każdego dnia. Jest duża potrzeba tego sakramentu” – wyznaje jeden z organizatorów o. Kamil Tymecki OFM.
Wiktoria Lehnert z Pawłowiczek, która śpiewa w scholi podczas Święta Młodzieży, przyznaje, że bardzo ciężko jest wierzyć młodym ludziom. „Im się jest starszym i obraca się w środowisku rówieśników z bardzo zróżnicowanymi poglądami, tym trudniej. Takie spotkania jak to na Górze św. Anny ubogacają i rozwijają. Tu jest piękne poczucie wspólnoty ludzi, którzy wierzą. Święto Młodzieży motywuje, żeby trwać wiernie przy tym, czego się tutaj doświadczyło oraz świadczyć o Jezusie wśród rówieśników” – dodaje.
Wiki z Wrocławia na Święcie Młodzieży jest już po raz trzeci. Cieszy się ze spotkań ze znajomymi z poprzednich edycji, ale najbardziej ze spotkania z Bogiem. „Górka to takie wymodlone miejsce” – podkreśla uczestniczka. Choć każdy może śledzić relacje z wydarzenia na stronie internetowej i komunikatorach, to jednak nic nie zastąpi żywego kontaktu z ludźmi. „Relacja online to za mało. To trzeba przeżyć osobiście! Przez komputer można doświadczyć tylko cząstki” – zaznacza Wiki.
Marcin z Krapkowic, także po raz trzeci jest na franciszkańskim spotkaniu młodych. Najbardziej zachwyca go modlitwa, której towarzyszy szczególny klimat i pieśni wykonywane przez młodych z doskonałą oprawą muzyczną. „Fajnie modlić się w gronie ludzi, których się zna” – mówi uczestnik. Ojcowie i bracia franciszkanie razem z młodymi grają w piłkę, tańczą i bawią się. Ich poczucie humoru ujawnia się m.in. poprzez bitwy na rymowanki, czy przepuszczanie w drzwiach za jeden uśmiech.
Spora grupa osób z różnymi niepełnosprawnościami uczestniczy w Święcie Młodzieży. „Wcześniej bałem się i unikałem takich ludzi” – przyznaje Marcin. „Będąc na Górce można się przekonać, że to są normalne osoby i takie radosne. Mają dużo pozytywnej energii, chętnie się przytulają i uśmiechają bezinteresownie” – zaznacza.
Pierwsze Święto Młodzieży na Górze św. Anny odbyło się w po powodzi w 1997 roku. Podobne spotkania młodych, organizowane przez franciszkanów, odbywają się także w Wołczynie i Kalwarii Pacławskiej. W planie każdego dnia znajdą się: Eucharystia, praca w grupach, konferencje, spotkania z gośćmi, wieczorne koncerty oraz spektakle. W spotkaniu mogą uczestniczyć młodzi ludzie po II klasie gimnazjum. Szczegółowe informacje znajdują się na stronie www.swietomlodziezy.com.