Galeria zdjęć
Ułatwienia dostępu
Galeria zdjęć
Bp Andrzej Czaja podczas Mszy na zakończenie Roku Wiary powiedział, że: „Trzeba nam potraktować ten rok jak wielki dzwon, który uruchomił papież Benedykt, a zatrzymał Franciszek. Ten dzwon ma przypominać, abyśmy wiarę pielęgnowali, przeżywali i dzielili się nią. Mamy kształtować wiarę świadomą, uformowaną, konsekwentną, która się przekłada na życie i nie da się zamknąć w kruchcie, ale wychodzi na ulice do ludzi” – mówił.
Opolski biskup, w przededniu zamknięcia Roku Wiary przez papieża Franciszka, zachęcał, aby: „W klimacie refleksji, zadumy spojrzeć na tajemnicę życia i śmierci przez pryzmat nieba. Życie nasze wprawdzie zmienia się, ale się nie kończy. Przemijanie nie jest straszne, ani okrutne. Owszem nie da się go odwrócić. W perspektywie nieba nie trzeba nawet żałować każdego minionego dnia. Dzień dzisiejszy przeżywać należy tak, jakby jutrzejszego miało nie być. Patrzeć na przemijanie w świetle wiary w zmartwychwstanie, życie wieczne, niebo”
„Gdyby nie było wiary w poprzednich wiekach, nie byłoby takich świątyń, jak ta” – powiedział bp Czaja”. „Gdy wiara gaśnie lub staje się niedowiarstwem, to człowiek nie widzi Pana, nie przeżywa tego, że choć On umarł, żyje i przebywa z nami na wieki. Dopóki wiara jest, to człowieka stać na inne wartościowanie. Wiara jest nam światłem, pozwala inaczej widzieć i żyć na tej ziemi. Tym się chrześcijanie zawsze różnili” – podkreślił.
Ordynariusz opolski zaakcentował nieocenioną wartość wiary, która wyostrza duchowe zmysły: „W świetle wiary inaczej widzimy bliźniego, sens swojego życia, wartościujemy tę rzeczywistość wieczną, którego nie da się doświadczyć rozumem. Mamy też lepszy słuch, lepiej słyszymy delikatny głos sumienia, które często bywa dziś ranione, gwałcone. Człowiek wiary nie pozwoli sobie tego głosu w sobie zabić. Mamy też lepszy dotyk. Dotykamy tego, czego rozumem nie da się ogarnąć, dotknąć. W czasie Eucharystii doświadczamy, że to już nie jest chleb, tylko Ciało Chrystusa. Mamy pewność, że zanosimy Boga do domu, że mamy Kogo innym dać. Nie trzeba siebie ze swoją słabością, ale Boga możemy dać” – proponował.
Nawiązując do encykliki dwóch papieży „Lumen fidei”, bp Andrzej Czaja przypomniał, że: „wiara jest nam lampą pośród mroków życia na ziemi. Jest też szlakiem, u początku którego jest spotkanie człowieka z Bogiem żywym. Bóg podpowiada, którędy iść i idzie z nami. By pójść tą drogą, trzeba dać posłuch orędziu ewangelii. Wtedy wiara będzie stawała się zawierzeniem. Wzorem takiej postawy jest Maryja, która dała posłuch słowu anioła. Matka Bolesna nie pomstowała. Stała pod krzyżem nic nie rozumiejąc, ale zdając się na wolę Boga” – powiedział.
„Wiara ukazuje nam miłość uprzedzającą” – mówił opolski biskup. „Wierzyć, to coś więcej niż tylko uznać, że Bóg jest. To uznać, że została nam ofiarowana wielka miłość. Maria Magdalena uznała, że Ktoś okazał jej miłość nie ze względu na jej ciało, ale bezinteresownie. To Jezus zmienił jej życie, nie ona sama. Magdalena nie bała się, ale stanęła pod krzyżem, a po zmartwychwstaniu oddała się służbie Jezusowi. Św. Jan Apostoł też nam podpowiada, jak tę moc wiary w sobie rozwijać, by była mężną. Gdy inni mędrkowali, Jan skłonił głowę na piersi Jezusa i przeżywał ten rytm bicia serca Bożego. Jan przeżył potęgę i powab miłości Jezusa do niego. Wiara jest przylgnięciem do Boga. Piękną figurą tego jest umiłowany uczeń. Trzeba przylgnąć do Bożego serca, aby wytrwać w czas tak wielkiej trwogi jak kalwaria” – zauważył.
Na zakończenie bp Andrzej Czaja zachęcił: „Przystąpmy do Kapłana Wielkiego, by słyszeć te orędzie miłości, by kontemplować oblicze Jezusa ukrzyżowanego. To Mesjasz nasz, Król, dla którego warto żyć. Chrześcijanin nie potrzebuje nerwowo szukać sensu życia, bo tym sensem jest życie dla Jezusa. Niech nas bolą stopy od zanoszenia Chrystusa innym. Obudźmy w sobie jak najwięcej zapału, entuzjazmu do dzielenia się Panem naszym” – apelował.
Fundacja Konrada Adenauera przekazała księgozbiór Hanny Renaty Laurien na rzecz biblioteki Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego 22 października o godz. 17.00.
Z tej okazji odbyło się również 23 października w godz. 09.45-13.00 polsko-niemieckie seminarium na temat: „Edukacja i nauka. Polskie i niemieckie doświadczenia”.
Udział w spotkaniach wziął m.in.: rektor UO Stanisław Sławomir Nicieja, bp Andrzej Czaja, abp Alfons Nossol, b. premier Turyngii i Nadrenii Palatynatu Bernhard Vogel, przewodniczący związku powiatów niemieckich Hans Jörg Duppré oraz b. prezes telewizji ZDF Markus Schächter.
Hanna Renata Laurien (1928-2010) urodziła się w Gdańsku, studiowała germanistykę, anglistykę i filozofię. W 1951 r. otrzymała tytuł doktora nauk humanistycznych. W 1970 r. podjęła funkcję krajowego sekretarza, a następnie ministra Ministerstwa Kultury w Moguncji. W 1981 r. Richard von Weizsäcker przyjął ją do berlińskiego koła Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). Od 1989 r. członkini parlamentu Berlina, a w latach 1991-1995 jako pierwsza kobieta piastowała stanowisko prezydenta Izby Deputowanych. Przez szereg lat była członkinią Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików, a także przewodniczącą Rady Diecezjalnej Arcybiskupstwa Berlina. Za zasługi na rzecz porozumienia polsko-niemieckiego w lutym 1996 r. została odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Dzięki zaangażowaniu prof. Bernharda Vogla i abpa Alfonsa Nossola bogaty księgozbiór dr Hanny Renaty Laurien został przekazany Bibliotece Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego.
Debata publiczna nt. in vitro jest bardzo emocjonalna a nie racjonalna - stwierdził dr hab. Michał Królikowski, członek Zespołu Ekspertów Episkopatu Polski ds. Bioetycznych, podczas konferencji na temat in vitro, która odbyła się 26 października na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego.
„Sama debata jest miejscem zapalnym, sam problem jest miejscem zapalnym, udział w tej debacie niezależnie od funkcji, którą się w niej pełni – kosztuje” – podkreślił Królikowski. Prelegent przedstawił argumentację, którą posługują się politycy: „Dlaczego ma być prawo do in vitro? Bo nie można zgodzić się na dramat rodziców, którzy nie mogą mieć dziecka. Dlaczego ma być aborcja? Bo nie możemy zgodzić się na dramat kobiety, która jak urodzi to dziecko, to nie będzie widzieć swoich dzieci. Bo tak oślepnie. Nie możemy zmusić jej do heroizmu, to jest nieludzkie” – przytaczał argumenty polityków dr hab. Królikowski dodając, że argumenty personalistyczne, normatywne przegrywają z oddziaływaniem na emocje.
Abp Henryk Hoser mówi o dwóch podejściach do bioetyki. Jedno, zakłada stałość odniesień, istnienie stałych wartości niezmiennych, wynikających z faktu natury człowieka – niezmiennej i stałej. A drugie, oparte na zupełnie zmiennych odniesieniach, które zmieniają się z sytuacji na sytuację, z roku na rok. „Jan Paweł II domagał się antropologii integralnej, w przeciwieństwie do coraz częściej stosowanej antropologii redukcjonistycznej, która sprowadza człowieka do jednego aspektu, a nie rozwijającego jego multipotencjalność” – powiedział abp Hoser.
Bp Józef Wróbel przypomniał, że pełnego uszanowania dziecko domaga się już w samym procesie przekazywania mu życia. W naturalnym akcie rodzicielskim każde z małżonków czyni dla niego dar z siebie. Uszanowanie godności dziecka winno wyrażać się w traktowaniu go jako celu samego w sobie, a nie środka do tego celu. „Jeżeli uwzględni się dążenie do posiadania dziecka przy pomocy wszelkich metod, w tym in vitro, pojawiają się wątpliwości, czy dziecko jest chciane dla niego samego, czy też jest potrzebne jego rodzicom” - tłumaczył bp Wróbel.
Prof. Andrzej Kochański z Instytutu Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN w Warszawie przytoczył podczas swego wystąpienia m.in. wyniki badań z pracy naukowej na temat wzrostu częstości występowania niepełnosprawności intelektualnej u dzieci z ART (w wyniku zastosowania technik wspomaganego rozrodu – przyp. KAI)”. W badaniach tych odnotowano także wzrost liczby zachowań na ostrą białaczkę limfatyczną (nowotwór) u dzieci poniżej 3. roku życia urodzonych z ART w Szwecji i Grecji. Nie wszystkie zaburzenia odnotowuje się w rejestrach wad. Z badań na zwierzętach i ludziach można stwierdzić jednoznacznie podobieństwa w przekazywaniu zaburzeń na następne pokolenia, występowanie wad rozwojowych, niepełnosprawności i skłonności do nowotworów - wyjaśniał Kochański.
Prof. Stanisław Cebrat z Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Wrocławskiego przedstawił jako wskazania do przeprowadzenia zapłodnienia in vitro nie tylko niepłodność kobiety lub mężczyzny, ale szereg argumentów o charakterze eugenicznym. Wśród nich pojawiają się takie, jak spełnianie wymagań rodziców co do genetycznego statusu dziecka, płci lub innych jego cech, jak np. brak słuchu. Częstym powodem jest też przełożenie ciąży na okres późniejszy, bardziej sprzyjający rodzicom lub scedowanie procesu ciąży na inną kobietę.
Prof. Cebrat porównał też, że koszty przyjęcia porodu z ciąży po poczęciu naturalnym szacuje się na ok. 1502 euro, a po ART – 4818 euro. Przy pojedynczych ciążach pewne defekty są o wiele częstsze niż po zapłodnieniu naturalnym. Rodzice przy in vitro powinni być informowani, że oczekują ciąży z podwyższonym ryzykiem. Nie ma takiej możliwości, aby częstotliwość występowania wad genetycznych u dzieci poczętych poprzez in vitro było takie same jak przy zapłodnieniu naturalnym, kiedy to dochodzi do naturalnej selekcji gamet, a nie poprzez przypadkowy wybór przy zapłodnieniu ART. Zdaniem prof. Cebrata, badania nad in vitro są nierzetelne, bo nie ma udokumentowanych przypadków z wadami genetycznymi tylu, ile wskazuje statystyka. Te przypadki są przemilczane i zamiatane pod dywan.
Ginekolog-położnik dr Maciej Barczentewicz, zajmujący się naprotechnologią – nowoczesna diagnostyką i leczeniem niepłodności - przytoczył dane WHO z grudnia 2012 roku, według których 1,9% kobiet nie może począć dziecka. Tylko 48,5 mln par na świecie ma problem, a nie jak przekonują zwolennicy in vitro – o wiele więcej. Zdaniem dr Barczentewicza, metody tradycyjne leczenia (np. chirurgiczne) są bardziej skuteczne w leczeniu niepłodności od in vitro.
Organizatorem konferencji był Zespół Ekspertów Episkopatu Polski ds. Bioetyki oraz Katedra Bioetyki i Etyki Społecznej Wydziału Teologicznego UO.
Bp Andrzej Czaja podczas Mszy św. za ojczyznę w katedrze opolskiej mówił, że „mając wiarę człowiek może wyjść z sytuacji konfliktowych, trudnych. Historia naszego kraju pokazuje nam, jak wiele wierze naszych ojców zawdzięczamy”.
„To wiara pozwoliła przetrwać najtrudniejsze chwile w naszej historii” – przyznał biskup opolski. „Dopóki naród nie tracił nadziei, potrafił przetrwać, był gotów do zrywów, odzyskania niepodległości. Dziś tym bardziej potrzebujemy obudzić świadomość wartości wiary oraz duchowości chrześcijańskiej. Zwłaszcza w środowiskach, gdzie wiarę się ośmiesza. W tej sytuacji trzeba na nowo zobaczyć wartość wiary” – zachęcał.
Ordynariusz opolski apelował, aby szanować dziedzictwa chrześcijańskiego: „w historii, ale i dziś wynika jednoznacznie, że polską racją stanu z pewnością nie jest deprecjonowanie wiary chrześcijańskiej, etyki, duchowości i wspólnoty, jaką jest Kościół. W interesie ojczyzny jest nie tylko współpraca z Kościołem, wspólnotą wiary, ale wspieranie tej wspólnoty. Żeby duch nasz potrafił się unieść ponad tym, co ziemskie, materialne, konsumpcyjne. Aby duch ludzki, z lotu ptaka, umiał spojrzeć na to, co się dzieje, co dotyka, przytłacza. A do tego potrzeba wiary! Aby tak było nie można lekceważyć wiary, trzeba dostrzec jej wartość. Trzeba podjąć wysiłek, aby wspierać wiarę. Zadaniem Kościoła jest krzewić wiarę dojrzałą, żywą, rozumną, konsekwentną, zaangażowaną w służbę. Wielkim zadaniem Kościoła jest troska o wiarę, o dobrą komunikację we wspólnocie wiary. Kiedy mówię Kościół, mam na myśli nas wszystkich. Kościół to my!” – powiedział.
„Wiary bez domieszki niedowiarstwa nam dziś bardzo potrzeba” – mówił bp Andrzej Czaja. „Zbytnio dziś wiara miesza się z niewiarą. Postawy i zachowania, które wręcz mieszkają się z magią, „wiara” nieskora do przebaczenia, tępa i twarda, bez życia. Każdy powinien dołożyć cegiełkę, aby wiara była żywa, konsekwentna, była formą świadectwa. Kościół jest wspólnotą dla grzeszników. Chyba lepiej kiedyś sobie z tym radził, niż dziś. Grzech należy napiętnować, a grzesznika upomnieć i podać mu rękę, aby powstał. Zbyt łatwo dziś w społeczeństwie pozostawiamy prawo domniemanej niewinności. Dopóki wina niewykazana, nie można oskarżonych linczować. Grzech powinien być jasno określony. Grzeszkowi trzeba pomóc, pokutę nałożyć, a gdy ją wypełni, pomóc wrócić do wspólnoty Kościoła” – prosił.
Biskup opolski zachęcał też do odpowiedzialności za Ojczyznę: „wiara zaangażowana domaga się pójścia do urny wyborczej. Każdy żywotny człowiek powinien być zainteresowany polityką szeroko rozumianą. Wierny świecki ma nie tylko prawo, ale i obowiązek, wejść w ten poziom zaangażowanej troski o dobro wspólne. Kapłan nie, bo pełni inne funkcje, ale świecki tak!” – podkreślił.