Ułatwienia dostępu

Offcanvas Section

 

Musimy być wolnymi sługami Bogu i Kościołowi, troszczyć się o nasz obraz przed Nim niż przed ludźmi - powiedział 26 maja do nowo wyświęconych kapłanów biskup opolski Andrzej Czaja. Święcenia przyjęło dziś 15 diakonów.
 
Stając się dzisiaj kapłanami Chrystusa zakosztowaliście na nowo łaskawości Boga Ojca, Jego głębokiego pochylenia się nad wami, miłości Jezusa, który życie wam dał, życiodajnego działania Bożego Ducha i macierzyństwa Matki Kościoła – powiedział biskup i zwrócił uwagę na potrzebę przejęcia się tym darem. Zaznaczył także, że choć kapłaństwo jest zaszczytem, to wiąże się także z dużym trudem i odpowiedzialnością.
Wyjaśnił, że służba łaskawości Boga domaga się elementarnej bojaźni Bożej, której szczególnym wyrazem jest odpowiedzialność kapłana przed Nim. Zachęcił neoprezbiterów do większej troski o to jaki jest ich obraz przed Bogiem niż przed ludźmi i przestrzegł przed zniewoleniem ludzkimi opiniami.
- Musimy być wolnymi sługami Bogu i Kościołowi – zaznaczył. Bp Czaja zwrócił też uwagę na potrzebę posłuszeństwa Duchowi Świętemu. - Nie można nam żyć po swojemu. Trzeba ciągle podejmować trud rozeznawania co mówi Duch – powiedział biskup opolski i zauważył, że głos ten łatwiej usłyszeć jest działając razem, w jedności ze współbraćmi kapłanami. Hierarcha zaznaczył także, że służba macierzyństwu Kościoła domaga się umiłowania Kościoła-Matki. – Trzeba miłować każdą owieczkę Pana, każdego wiernego, nie wybrzydzając. Trzeba miłować także tych, których jeszcze nie ma w owczarni Chrystusowej – podkreślił opolski ordynariusz.
Do grona opolskiego prezbiterium dołączyło w tym roku 15 spośród 25 absolwentów Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Opolu. Pozostali, którzy służyć będą Kościołowi gliwickiemu przyjęli dziś święcenia z rąk ordynariusza diecezji gliwickiej Jana Kopca.

 

Kilka tysięcy osób, głównie rodziny z dziećmi, spotkało się 1 maja w Jemielnicy na obchodach pierwszego Diecezjalnego Święta Rodziny. W trakcie uroczystej Mszy św. biskup opolski Andrzej Czaja na nowo powołał Bractwo św. Józefa, które działało tu w czasach cysterskich, i zawierzył je opiece bł. Jana Pawła II.
 
Uroczystość rozpoczęła się pielgrzymką z kościoła św. Rodziny do pocysterskiej świątyni pw. Wniebowzięcia NMP w Jemielnicy, gdzie pod przewodnictwem biskupów opolskich rozpoczęła się Msza św. w intencji rodzin.
W homilii bp Czaja przypomniał, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, a my wszyscy jesteśmy jego dziećmi. Hierarcha zwrócił uwagę na to, że często nie potrafimy żyć tą perspektywą, a stan naszego chrześcijaństwa można zobaczyć w jednym z obrazów jaki daje nam Ewangelia św. Matusza. Mówi on o mieszkańcach Nazaretu, rodzinnego miasta Jezusa, którzy pomimo cudów przez Niego czynionych i Jego mądrości powątpiewali w Jego boskość. - To się niestety dzieje też w Kościele. Słowa Jezusa: „tylko w swoim domu i w swojej ojczyźnie może być prorok lekceważony” są nadal aktualne – powiedział hierarcha i przypomniał, że to my, Kościół, jesteśmy tu na ziemi domem i ojczyzną dla Jezusa.
Bp Czaja przypomniał, że Bóg jest obecny jest nie tylko w świątyni, podczas liturgii, ale także w słowach Pisma Świętego, a przez chrzest również w każdym wiernym. – Taki jest stan rodziny chrześcijańskiej, że w niej jest pełno Boga – powiedział biskup. Zachęcił do refleksji nad postawą nazarejczyków i rachunku sumienia nad tym, czy nie marnujemy łaski, jaką jest obecność Boga pośród nas i w nas. Zdaniem biskupa tym co skłania nas do zwątpienia w Bożą obecność jest nasza codzienność. – Przecież nie możemy powiedzieć, że naprawdę żyjemy Bogiem jeśli tak łatwo zostawiamy naszą modlitwę, żyjemy po swojemu i nie zachowujemy przykazań – zauważył biskup i dodał, że aby doznać uzdrowienia trzeba najpierw pokornie stanąć przed Bogiem w prawdzie.
Przypomniał, że tak jak niedowiarstwo mieszkańców Nazaretu uniemożliwiło Jezusowi czynienie cudów, tak i my swoim brakiem wiary uniemożliwiamy Bogu działanie. – Nam tak wiele cudów dziś potrzeba, bo już w niektórych momentach ludzkich sił nie wystarcza. Potrzebujemy dziś cudów, ingerencji Bożej wprost, by rodzina na ziemi znowu stała się zdrowa, czyli Bogiem, a nie dobrobytem i dostatkiem, silna. A jeśli tak to nie możemy dalej powątpiewać i lekceważyć obecności Boga pośród nas – powiedział bp Czaja
Opolski ordynariusz wskazał także na Świętą Rodzinę, jako na ideał, którym na nowo trzeba się nam zauroczyć. – Trzeba nam dziś żyć łaską dziecięctwa Bożego tak, jak żyła Święta Rodzina Bożym Dziecięciem, bo wszyscy jesteśmy nim obdarowani – powiedział bp Czaja i dodał, że Jezusa trzeba zobaczyć w każdy swoim bliskim. – To co czynisz dla współmałżonka, dziecka, taty, mamy, teścia czy teściowej czyń tak, jakbyś to dla Pana czynił – powiedział bp Czaja.
W trakcie Mszy św. odczytano także dekret biskupa opolskiego Andrzeja Czai erygujący na nowo Bractwo św. Józefa w Jemielnicy. Będzie ono działać jako stowarzyszenie publiczne zrzeszając mężczyzn i młodzieńców powyżej 18. roku życia. Bractwo zawierzone zostało opiece św. Józefa i bł. Jana Pawła II, aby prowadziło jego członków do świętości oraz przynosiło wiele dobra rodzinom i całemu Kościołowi opolskiemu
W ramach pierwszych obchodów Diecezjalnego Święta Rodziny w Jemielnicy odbyła się także sesja popularno-naukowa poświęcona Bractwu św. Józefa, nabożeństwo ku jego czci i spotkanie mężczyzn zainteresowanych udziałem w Bractwie. W przeddzień święta na nocnym czuwaniu ku czci św. Józefa z biskupem Andrzejem Czają spotkała się ponad pół tysięczna rzesza młodzieży z całej diecezji.

 

O możliwości wprowadzenia podatku kościelnego w Polsce dyskutowali uczestnicy debaty, jaka odbyła się w Opolu na zakończenie międzynarodowej konferencji, poświęconej finansowaniu wspólnot wyznaniowych w Polsce i krajach niemieckojęzycznych. Jej uczestnicy zgodnie przyznali, że niemożliwa jest w Polsce adaptacja niemieckiego wzorca finansowania Kościołów, a największe nadzieje związali z modelem włoskim, czyli dobrowolnym odpisem części podatku na rzecz wybranej wspólnoty wyznaniowej.
 
Zalety i wady podatku kościelnego, który w Niemczech został wprowadzony w XIX w. przedstawił ks. prof. Stephan Haering z Uniwersytetu Monachijskiego. Podkreślił, że jest to pewne i stabilne źródło dochodów dla diecezji, z którego wpływy stanowią od 75 do 90 proc. ich budżetu. Wierni odprowadzają, w zależności od regionu Niemiec, od 8 do 9 proc. podatku dochodowego na rzecz wspólnoty wyznaniowej, do której należą. Realizuje się więc zasada samofinansowania się wspólnot wyznaniowych przez jej członków. Ks. Haering wśród wad podatku kościelnego wymienił jego przymusowy charakter. Osoby, które i tak już są zdystansowane do Kościoła mogą się jeszcze bardziej od niego oddalać, aż po wystąpienie z jego szeregów, gdyż taki akt wiąże się z możliwością zwolnienia z płacenia podatku kościelnego.
Jak zaznaczył ks. prof. Piotr Stanisz, kierownik Katedry Prawa Wyznaniowego KUL, chcąc wyznaczyć nowy sposób finansowania Kościoła należy wziąć pod uwagę uwarunkowania panujące w Polsce. W tej perspektywie wątpliwa staje się możliwość zaadaptowania systemu niemieckiego, chociażby ze względu na konflikt takiego rozwiązania z polską konstytucją, która gwarantuje każdemu obywatelowi prawo do nieujawniania swojego światopoglądu. Zdaniem ks. Stanisza, jeżeli dojdzie do zmiany modelu finansowania Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych w Polsce, zapewne przyjęte zostaną rozwiązania charakterystyczne dla Włoch. Polegają one na możliwości przekazania przez podatników części podatku dochodowego od osób fizycznych na rzecz wybranego związku wyznaniowego. Ks. Stanisz zaznaczył jednak, że na obecnym etapie trudno jeszcze uważać takie rozwiązanie za przesądzone.
Zdaniem Tomasza Mincera z Instytutu Obywatelskiego, ewentualne wprowadzenie podatku kościelnego w Polsce skutkowałoby problemami z utrzymaniem płynności finansowej wśród małych wspólnot wyznaniowych. – Mimo, że w przypadku Kościołów ewangelickich kwoty płynące do nas z funduszu kościelnego nie są nominalnie, ani procentowo wysokie, to jednak pozwalają nam funkcjonować i realizować nasze cele statutowe – powiedział Mincer. Jego zdaniem debata na temat zmiany finansowania wspólnot wyznaniowych w Polsce odbywa się w najgorszym możliwym czasie i to także z winy samych Kościołów, które nie przygotowały się wcześniej na zmianę nastrojów politycznych na antykościelne. Jest ona jednak także szansą dla Kościołów, żeby w większym stopniu nawiązały dialog ze swoimi wiernymi i wyrobiły w nich poczucie odpowiedzialności za wspólnoty do których należą.
Na wsparciu Kościoła ze środków publicznych, zdaniem prezesa KAI Marcina Przeciszewskiego, najbardziej korzysta społeczeństwo, gdyż ze środków tych finansowana jest głównie praca na rzecz dobra wspólnego. To przede wszystkim zaangażowanie na rzecz edukacji, praca charytatywna i kulturotwórcza. – Niemcy, którzy płacą podatek kościelny, nie są naiwnym narodem, tylko wiedzą, że gdyby państwo przejęło od Kościoła te zadania na rzecz społeczeństwa, to ich koszt byłby o wiele wyższy. Kościół wyręcza państwo w bardzo wielu zadaniach – powiedział redaktor Przeciszewski. Prezes KAI nawiązał także do raportu agencji o stanie finansów Kościoła w Polsce. Oszacowano w nim, że roczna łączna kwota, jaką państwo wspiera Kościół katolicki to ok 500 mln zł. Natomiast wkład Kościoła na rzecz społeczeństwa w Polsce, w tym zakresie w jakim Kościół zastępuje państwo, może być szacowany na co najmniej 3–4 mld zł. – Za te niecałe pół miliarda złotych Kościół w Polsce wykonuje zadania warte wielokrotnie więcej. W związku z czym wszystkie formy wsparcia finansowego są dla Państwa niezwykle opłacalne – zauważył prezes Kai.
Zdaniem Przeciszewskiego polski paradoks polega na tym, że wszelka forma wsparcia Kościoła przez państwo błędnie jest traktowana jako uprzywilejowanie. Redaktor zauważył także, że w zdecydowanej większości państw - członków Unii Europejskiej, które zwykle politycy stawiają jako wzór, rozwiązania finansowe są o wiele bardziej korzystne dla wspólnot kościelnych i poza skrajnie lewicowymi ugrupowaniami nikt przeciwko temu nie protestuje.
Przeciszewski zwrócił też uwagę na notoryczne wprowadzanie w błąd opinii publicznej w sprawie zwrotu mienia kościelnego przez komisję majątkową. Decydowała ona tylko o tym, co zostało zagrabione Kościołowi przez komunistów z pominięciem prawa. Z kolei mienie zabrane na mocy ustawy o dobrach martwej ręki nie mogło być zwrócone, bo ta ustawa do dziś w swoim zasadniczym zarysie obowiązuje. Jak podkreślił prezes KAI, Kościołowi chodzi o to, że państwo nie wywiązało się z tych obowiązków, jakie na siebie nałożyło, tj. zewidencjonowania dóbr odebranych Kościołowi i przekazanie mu zysku z ich użytkowania. Zdaniem specjalistów dobra te przynoszą państwu rocznie co najmniej 200 mln zł zysku. – To zatem, co państwo przekazywało na fundusz kościelny, jest dowodem na systematyczne niewywiązywanie się przez stronę państwową z zobowiązań prawnych, zapisanych w ustawie martwej ręki – powiedział Przeciszewski i dodał, że w związku z tym państwo polskie jest dziś ogromnym dłużnikiem.
Redaktor Przeciszewski podzielił także opinię ks. Stanisza o tym, że podatek kościelny na wzór niemiecki nie sprawdziłby się w Polsce także z przyczyn mentalnościowych, a modelem, który z powodzeniem przyjąłby się w naszych realiach, jest model włoski, który mieści się zarówno w polskiej mentalności, jak i w polskim systemie prawnym. - Wprowadzenie takiego rozwiązania na gruncie wewnątrzkościelnym stałoby się ważnym instrumentem uświadamiania wiernym współodpowiedzialności za Kościół także w wymiarze materialnym, czego w polskiej wspólnocie Kościoła rzymskokatolickiego bardzo brakuje – powiedział Przeciszewski i dodał, że rozwiązanie takie byłoby też szansą na uzdrowienie i większą transparentność wewnętrznych finansów Kościoła.

 

Jeśli dziś mamy budować Kościół, a w nim naśladować ojcostwo Boga, to właśnie w postawie wyczekiwania na tych, którzy Kościół opuścili – mówił do opolskich prezbiterów metropolita górnośląski abp Wiktor Skworc, który był gościem wielkanocnego dnia skupienia dla kapłanów diecezji opolskiej. Tegoroczne „Emaus”, które odbyło się w kościele św. Brykcjusza w Gościęcinie, zgromadziło blisko 300 księży.
 
Arcybiskup wskazał współczesne wyzwania pracy duszpasterskiej. – Budowanie Kościoła staje się dzisiaj coraz trudniejsze. Kościół powinien być domem wszystkich, a nieraz przestaje nim być. Dostrzegamy, że trwa swoista „wyprowadzka” z Kościoła szczególnie ludzi młodych – powiedział abp Skworc i wskazywał na możliwe przyczyny tego zjawiska.
– Może to słabość naszego świadectwa, a może rozpowszechniona przez kulturę postawa zbuntowanego syna marnotrawnego z ewangelicznej przypowieści, który w imię wolności żąda wydania części majątku i wyprowadza się z ojcowskiego domu – zastanawiał się i zaznaczył, że duszpasterze powinni naśladować postawę miłosiernego Ojca z tej przypowieści.
– Jeśli dziś mamy budować Kościół, a w nim naśladować ojcostwo Boga, to właśnie w postawie wyczekiwania na tych, którzy Kościół opuścili. To wyczekiwanie nie wyraża się bezczynnością, lecz modlitwą i nową ewangelizacją. Powinniśmy nieść światło Chrystusa do nawet najbardziej zdegradowanych środowisk, gdzie żyje często człowiek zraniony i uzależniony – powiedział hierarcha.
Abp Wiktor Skworc zwrócił także uwagę na potrzebę modlitwy i wsparcia dla kapłanów, którzy odeszli z Kościoła. – Otaczajmy ich modlitwą bez stygmatyzacji i tępienia, jednak nazywając ich grzechy po imieniu, otwierając ich na przestrzeń terapii, nawrócenia i pokuty.
Odwołując się do dziedzictwa poprzednich pokoleń duszpasterzy, metropolita zaznaczył, że i dzisiejsi kapłani powinni proklamować Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, oraz iść za nim dźwigając krzyż. - Ten krzyż na ramionach biskupa i kapłana to naprawdę nie jest biżuteria. To jest konkretna rzeczywistość, którą trzeba podejmować - zaznaczył.
Kościół św. Brykcjusza w Gościęcinie obchodzi w tym roku 350. rocznicę powstania, z tej okazji dni skupienia dla kapłanów diecezji zorganizowano właśnie w tym miejscu.

 

- Gdy w całości oddamy Jezusowi swoje serce, wówczas zamieszka w nim miłość Boża. Wtedy tak naprawdę będziemy zdolni kochać po Bożemu - powiedział w wielkanocny poranek biskup opolski Andrzej Czaja podczas Mszy św. rezurekcyjnej, która odbyła się w opolskiej katedrze. Hierarcha zaznaczył także, że całkowite poświęcenie się Jezusowi to realna droga do przemiany świata.
W swojej homilii biskup opolski nawiązał do słów „Zmartwychwstałem i zawsze jestem z Tobą”, które pochodzą z antyfony na wejście liturgii Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Hierarcha przypomniał, że choć te słowa Jezus przede wszystkim kieruje do Ojca, to są to także słowa Jezusa do nas.
– Jezus choć umarł - żyje i jest z nami, a Jego Krzyż dowodzi jak bardzo nas miłuje i pragnie naszego szczęścia. I to jest to zasadnicze orędzie, ta Dobra Nowina, która wybrzmiewa w sposób szczególny w czas tych Wielkanocnych Świąt – powiedział bp Czaja. Wskazał przy tym na postać św. Piotra, który przyjąwszy to orędzie z zapałem i zaangażowaniem mówił o cudzie Nowego Życia dla ziemi.
Hierarcha przypomniał ewangeliczne obrazy, jak poszczególni uczniowie, niewiasty i pierwsi wyznawcy Jezusa przekonywali się o Jego Zmartwychwstaniu. – Oni to swoje doświadczenie żywego Chrystusa, który choć umarł żyje, przekazali nam – zaznaczył biskup i podkreślił, że ów przekaz radosnej nowiny o Zmartwychwstaniu jest dla nas wielką łaską.
– Ten przekaz stanowi orędzie, które podnosi na duchu, krzepi i pobudza do dzielenia się nim. Bo jakże zatrzymać w sobie tę wieść, że Jezus żyje, że jest z nami, i że nas bezgranicznie miłuje – mówił bp Czaja.
Opolski ordynariusz zaznaczył jednak, że potrzeba nam na nowo zobaczyć treść tego orędzia. – Prawda, którą ono zwiastuje ma niesamowite przełożenie na nasze życie – zaznaczył hierarcha i dodał, że abyśmy mogli to odkryć trzeba podjąć wysiłek drogi ku zobaczeniu i uwierzeniu. - Trzeba niejako wyjść z siebie, ze swej codzienności i wejść w Boży świat, który jest pośród nas. Nie można tego odkładać na później, a wyjątkowo dogodnym momentem są właśnie te Święta i cały okres Wielkanocny – podkreślił biskup.
Bp Czaja zwrócił uwagę, że współczesnym chrześcijanom potrzebny jest także zapał misyjny – Potrzeba obudzić to wielkie pragnienie mówienia o Chrystusie, dzielenia się nim – zachęcał hierarcha.
"Gdybyśmy życie poświęcili Jezusowi to byśmy naprawdę byli zaczynem życia Bożego w tym świecie i inny byłby ten świat" – podkreślił biskup diecezji opolskiej.